W obecnej fazie pandemii w Polsce wyraźnie widać, że jest związek pomiędzy średnim poziomem zanieczyszczenia powietrza, a liczbą zachorowań na COVID-19. Mniejszą korelację widać pomiędzy jakością powietrza a liczbą zgonów z powodu COVID-19, choć tych zgonów jest mniej tam, gdzie powietrze jest lepszej jakości – powiedział PAP prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Reklama

Jak podkreślił, jego badania mają tylko wstępny charakter, pokazują możliwe korelacje i wymagają jeszcze dalszych prac.

Przywołując też wyniki międzynarodowych prac, zaznaczył, że wirus może się przenosić za pośrednictwem pyłów. Ponad tysiąc różnych drobnoustrojów i również RNA wirusa SARS-CoV-2 znaleziono na drobinach pyłu, ale nie ma jeszcze stuprocentowych dowodów, że tą drogą można się zakazić – dodał naukowiec.

Większe dochody, więcej przypadków

Po pierwszej fali pandemii profesor przeprowadził dokładniejsze badania, które również wykazały powyższy związek, pokazały też związek pomiędzy liczbą zakażeń a zamożnością w różnych województwach. Przeważnie jest tak na całym świecie i w Polsce, że niska zamożność wiąże się z większą zachorowalnością. Z COVID-19 w Polsce było wtedy odwrotnie – zauważył prof. Kleczkowski.

Zgodnie z wynikami jego analiz, w województwach, gdzie mieszkańcy osiągają wyższe dochody, było więcej przypadków COVID-19. Może to wynikać, jak przypuszcza naukowiec, z większej mobilności, zwłaszcza częstszych wyjazdów za granicę ludzi zamożnych.

Amerykańskie badania, opublikowane w jesieni, pokazały, że długotrwała ekspozycja na zawieszone w powietrzu szkodliwe substancje wyraźnie sprzyja ciężkiemu przebiegowi infekcji SARS-CoV2. Najsilniejszy negatywny wpływ ma dwutlenek azotu. Wzrost jego stężenia o 4,6 ppm (cząsteczek związku na miliard cząsteczek powietrza) oznaczał wzrost śmiertelności wśród chorych o 11,3 proc., a ogólnie w populacji - o 16,2 proc.