Potężne kosmiczne eksplozje są określane jako kilonowa. Dochodzi do nich w momencie zderzenia się dwóch gwiazd neutronowych. Powstają one w wyniku ewolucji gwiazd o bardzo dużej masie (nawet 10-krotnie przewyższającej masę Słońca). Mają przy tym niezwykle gęstą materię. Kilonowa może powstać również podczas połączenia się gwiazdy neutronowej z czarną dziurą. Do tej pory w naszej galaktyce nie doszło do tego typu zjawisk. Okazuje się jednak, że w przestrzeni kosmicznej znajduje się około 10 par gwiazd neutronowych.

Reklama

Niebezpieczne skutki kilonowej

Naukowcy z Uniwersytetu Illinois Urbana-Champaign postanowili sprawdzić, jakie byłyby skutki kilonowej, gdyby doszło do niej w naszym Układzie Słonecznym. Choć liczba gwiazd neutronowych nie jest duża, nie można wykluczyć ich zderzenia. Na początek trzeba wspomnieć, że w wyniku kilonowej dochodzi do ogromnego rozbłysku i nagłej emisji bardzo silnego promieniowania elektromagnetycznego, a dokładnie promieniowania gamma. Podczas łączenia się gwiazd, po ich przeciwnych stronach pojawiają się dwie wiązki promieniowania. Gdy przechodzą one przez materiał wyrzucony w przestrzeń w wyniku zderzenia gwiazd, tworzy się wokół niego napromieniowany “kokon”.

Reklama
Reklama

To nie koniec. W momencie, gdy promieniowanie dotrze do pyłu, gazu i plazmy znajdujących się pomiędzy gwiazdami, rozpoczyna się emisja promieniowania rentgenowskiego. Kilonowa ma jeszcze jeden poważny skutek ー promieniowanie kosmiczne, które może utrzymywać się przez tysiące lat.

Co stałoby się z Ziemią po ekstremalnym zderzeniu?

Nagły wzrost promieniowania trwa krótko, jednak kontakt z wiązkami byłyby zabójczy, zwłaszcza dla obiektów znajdujących się w odległości około 300 lat świetlnych od kilonowej. Jeśli chodzi o napromieniowany “kokon”, stanowiłby on zagrożenie dla obiektów w odległości 13 lat świetlnych. Zetknięcie się z promieniowaniem gamma spowodowałoby uszkodzenie ozonu stratosferycznego. W przypadku Ziemi nie byłoby to jednak szczególnie poważne, bowiem warstwa ozonowa mogłaby odbudować się po około 4 latach.

Okazuje się, że ogromne zagrożenie dla naszej planety i to przez długie lata stanowiłyby promienie rentgenowskie. Z czasem poznalibyśmy także efekty zabójczego promieniowania kosmicznego. Zdaniem naukowców miałoby ono śmiertelne skutki dla obiektów w odległości prawie 36 lat świetlnych. Jeśli Ziemia znalazłaby się na jego drodze, warstwa ozonowa zostałaby uszkodzona na tysiące lat. Oznacza to, że żaden żywy organizm nie byłby w stanie przetrwać.

Czy grozi nam kilonowa?

Dobra informacja jest taka, że ryzyko wybuchu kilonowej w pobliżu naszej planety jest bardzo niskie. Nie trzeba zatem martwić się, że życie na Ziemi może zostać zagrożone z powodu promieniowania. Badacze twierdzą, że ewentualna eksplozja, nawet gdyby nie skończyła się wymieraniem, i tak miałaby dla nas pewne skutki. Mogłoby dojść m.in. do zakłócenia działania naszej technologii. Poza tym naukowcy szacują, że niebo byłoby jasne przez około miesiąc, a samą kilonową widzielibyśmy z Ziemi.