To upokorzenie też ma charakter rytualny, bo na ogół wszelkie problemy kończą się tuż przed turniejem. Tak pewnie będzie i tym razem - gdzieś w okolicach maja z wielkim triumfem telewizja publiczna oświadczy, że jednak zdobyła i wynegocjowała prawo do pokazania przynajmniej części meczów rozgrywanych w ramach Euro 2008. Będzie więc na przykład pokazywać półfinały i finały oraz mecze z udziałem Polaków. A wszystko to oczywiście będzie przyprawione szczyptą nadziei, że Polacy odpadną z rozgrywek szybciej, bo wtedy nie trzeba ich będzie długo pokazywać i wyjdzie taniej.

Reklama

Przegrana TVP nie martwi mnie zbytnio, bo telewizją polską jest przecież także Polsat czy TVN. Nie wymagam od telewizji publicznej, żeby to ona pokazała mi Euro, a mam wręcz nadzieję, że wreszcie dostanie porządnie w dupę i się ostatecznie skompromituje. Taki upadek może podziałać na tę instytucję wręcz otrzeźwiająco. Chętnie bym jednak choć raz usłyszał, że TVP wygrała coś za pierwszym razem. Bo choć nie jestem wielkim kibicem Telewizji Polskiej, jestem jednak wielkim kibicem polskiej reprezentacji.

I nie przekonuje mnie wcale argument, że TVP nie stać na zapłacenie Polsatowi 10 mln euro za prawa do transmisji meczów. To wprawdzie gigantyczna suma, ale i Telewizja Polska jest gigantycznym przedsiębiorstwem, więc nie powinien to być wydatek ponad jej możliwości. W takich rozgrywkach chodzi przecież wyłącznie o pieniądze, więc na transmisję trzeba zdobyć środki. Bo Euro to taki rzadki moment, który ma wymiar sprawy wręcz ogólnonarodowej.

Można było przecież zainwestować znacznie mniejsze pieniądze w wykupienie prawa do transmisji, gdy jeszcze nie było wiadomo, że polska reprezentacja w nich zagra. Teraz zarząd TVP przestraszył się kosztów i chce przyoszczędzić, ale gdy zbliży się termin rozgrywek, to okaże się, że brak transmisji byłby dla telewizji ciosem nie do zniesienia pod względem ambicjonalnym. I wtedy kasa się cudem znajdzie. To szalenie irytujące i przykre, że w telewizji nie ma planowania perspektywicznego. O wszystkim można było pomyśleć znacznie wcześniej.

Tu przychodzi mi do głowy inna sprawa: wszyscy teraz mówią, że trzeba budować stadiony, by były gotowe na mistrzostwa w 2012, które organizujemy wspólnie z Ukrainą. I wszyscy straszą, że nie zdążymy zbudować stadionów i będzie z tego wielki wstyd. A tymczasem może się okazać, że telewizja publiczna, jako pierwsza w dziejach, nie będzie transmitować mistrzostw rozgrywanych w Polsce! Bo znowu nie będzie miała pieniędzy, by zapłacić Polsatowi. Rozgrywki pokaże więc Polsat, a może nawet ojciec Rydzyk, jeśli jego Telewizja Trwam wykupi prawa do transmisji.

Jeśli Telewizja Polska nie zamierza pokazywać mistrzostw w piłce nożnej, to nie powinna też domagać się od obywateli, by płacili abonament. Nie warto tłumaczyć, że TVP realizuje rozliczne audycje kulturalne, historyczne, literackie czy inne jeszcze bardziej wysmakowane elitaryzmy, na które ciągle brakuje pieniędzy. Bo pieniądze mają być przede wszystkim na rzeczy najważniejsze, czyli najbardziej masowe. A elitarność TVP nie powinna polegać na tym, że widz płaci abonament i dostaje audycje o historii, ale musi kupić sobie dekoder innej telewizji, żeby obejrzeć mecz. Ja osobiście w publicznej telewizji oglądam wyłącznie programy informacyjne, publicystyczne oraz sport. Ale jeśli chcę oglądać konkretne zawody, to najczęściej muszę sobie włączyć kanał Eurosport albo TVN Sport. Bo TVP nie wykupiła praw do transmisji!

Za wszystkie takie porażki państwowej telewizji odpowiada jej kierownictwo. W tej instytucji od lat trwa jakiś dziwny bezwład, który pewnie bardzo trudno byłoby zlikwidować. Ten bezwład nie ma związku z żadnym konkretnym nazwiskiem prezesa czy innego dyrektora - ktokolwiek by przyszedł do TVP, i tak nie będzie w stanie zorganizować wykupu praw do imprezy, o której od dawna wiadomo, że się odbędzie. A przecież wiadomo, że co cztery lata rozgrywane są mistrzostwa świata w piłce nożnej. Nie jest też wielką sztuką przewidzieć, że następna olimpiada będzie za cztery lata. Te terminy nie powinny być dla nikogo szokujące. Jako widz wychodzę więc nie najgorzej na oglądaniu telewizji prywatnych, natomiast tracę na oglądaniu telewizji publicznej.