Zwolenników jak najszybszego przeprowadzenia tego procesu - z premierem Donaldem Tuskiem na czele - powinno to z pewnością cieszyć. Nie powinni oni jednak zapominać, że w perspektywie trzech lat, które mogą nas - i to w najlepszym wypadku - dzielić od rzeczywistego wejścia do strefy euro, wiele może się jeszcze zmienić. A dzisiejszy całkiem racjonalny entuzjazm Polaków wobec europejskiej waluty może ustąpić miejsca lękliwemu sceptycyzmowi.
>>>Zobacz, ilu Polaków chce euro
Już w tej chwili bowiem coraz częściej i głośniej słychać głosy polityków - nawiasem mówiąc, najczęściej akurat kompletnie nieznających się na rzeczy - którzy snują kasandryczne wizje szkód, które miałoby wyrządzić wprowadzenie euro. Tak jak w XIX-wiecznej Anglii straszono farmerów, że upowszechnienie się kolei sprawi, że ich krowy przestaną dawać mleko, tak oni zapowiadają atak powszechnej drożyzny, spadek realnej wartości płac, a w wydaniu skrajnym wręcz apokalipsę polskiej gospodarki.
Im mniej będzie nas dzielić od wprowadzenia euro, tym więcej będziemy takich głosów słyszeć. Czas więc przygotowywać na nie odpowiedzi. Rzecz w tym, że o wiele łatwiej jest straszyć drożyzną i ubóstwem, niż racjonalnie przekonywać do nowej waluty. Populistyczna retoryka bazująca na podstawowych społecznych lękach może okazać się efektywna i atrakcyjna od opartych na twardych danych ekonomicznych argumentów.
Dlatego właśnie do wprowadzenia euro potrzebujemy nie tylko określonych działań ekonomicznych, lecz także dopracowanej strategii społecznej podporządkowanej wzmacnianiu i utrwalaniu zaufania Polaków do europejskiej waluty. Wzorem tu może być Słowenia, gdzie na rzecz wprowadzenia euro powstał nieformalny sojusz polityków, organizacji pozarządowych i mediów. Jego efektem była spektakularna i bardzo skuteczna akcja pilnowana cen tuż po wprowadzeniu euro - zgodnie patrzono na ręce tym, którzy rzeczywiście mieli chęć podnieść je pod pretekstem zmiany waluty.
Akcję tę przeprowadzono jednak nie w atmosferze histerii i demagogii, lecz w aurze spokoju i odpowiedzialności za to, co dzieje się w kraju. Oby rozsądek i odpowiedzialność wzięły górę nad populizmem i w Polsce.