"Polska trwoni w ten sposób swoją reputację" - twierdzi szefowa Związku Wypędzonych. Wygląda na to, że nie ona jedna w Niemczech tak myśli. Wiele tamtejszych mediów również pisze, że nasze starania o odsunięcie Steinbach od projektu były zbyt daleko idące. W takiej sytuacji warto sobie zadać pytanie, ile jest prawdy w takich głosach.

Reklama

>>> Steinbach: Polska trwoni swoją reputację

Z pewnością powinniśmy tłumaczyć nasze racje czytelnikom takich gazet jak "Frankfurter Allgemeine Zeitung", które teraz krytykują Polskę za postawę w sprawie Steinbach.Tłumaczyć nasze racje, gdyż mainstreamowe niemieckie media nie są z gruntu wrogo nastawione do polskich postulatów. Tłumaczyć i przekonywać, bo tam partnerem są ludzie skłonni do rozmowy i przyjęcia cudzych racji.

>>> Rokita: Niemcy ustąpili. Na jak długo?

Tego komfortu nie da jednak rozmowa ze Steinbach. W jej wieloletniej karierze nie padło ani jedno słowo życzliwe wobec Polski. Ani razu nie było czuć cienia empatii i zrozumienia dla naszych racji. Najprawdopodobniej Steinbach po prostu nie lubi Polski i Polaków - tak zwyczajnie po ludzku - więc nigdy nie będzie chciała nas zrozumieć.

Reklama

Jej opinie na nasz temat są temperowane jedynie polityczną poprawnością. Ona sama poza jednym przypadkiem raczej konfrontacyjnej debaty unikała kontaktów z Polakami. Nie występowała z inicjatywami, które mogłyby poprawić relacje i zbliżyć ludzi z obu stron Odry. Tak więc jej żal za naszą rzekomo traconą reputacją trzeba uznać wyłącznie za przejaw obłudy.

>>> Michalski: bitwa ze Steinbach wygrana

Reklama

Obłudy tym większej, że duża część członków Związku Wypędzonych - choć jednocześnie popiera Steinbach - ma pozytywny stosunek do Polski. Przyjeżdżają tu, rozmawiają i coś dowiadują się o naszej historii w czasie II wojny światowej. Z pewnością nie są aż tak bardzo impregnowani na polskie argumenty jak Steinbach.

Przy tym wszystkim wypędzeni w Niemczech to grupa duża, ale jednak nie decydująca. Wiele ich inicjatyw spotykało się z niechęcią. Gdy w latach 80. powstawało Muzeum Prus Wschodnich w Luneburgu (jedno z kilku poświęconych byłym terenom niemieckim) towarzyszyły mu liczne protesty. Organizowały je grupy lewicowe, często w sposób histeryczny, ale efekt jest taki, że dziś ta placówka bardzo dba o to, by nie urazić uczuć Polaków. I szuka kontaktów z podobnymi placówkami w Polsce.

>>> Zaremba: bitwa ze Steinbach - prowadzą Niemcy

To wszystko pokazuje, że Polacy i Niemcy mogliby rozmawiać o historii - choć rzeczywiście wspólnej jej wizji nigdy nie będzie. A Erika Steinbach po wielokroć udowodniła, że nigdy tej możliwości nie pomogła. Przeciwnie, bardzo dużo zepsuła.