Tygodnik przekonuje, że dziennikarstwo jest zawodem narcystycznym. Dodaje jednak zaraz, że to przecież żadne odkrycie. Nowość polega na tym, że polscy dziennikarze coraz mniej chcą i potrafią ten narcyzm ukrywać pod maską misji społecznej. Dotyczy to zarówno jednostek, jak i całego środowiska. Dziennikarze kreują się na mędrców i moralistów z poczuciem misji. A tak naprawdę składają się z kompleksów i frustracji - punktuje w swoim artykule Piotr Bratkowski.

Reklama

Dziennikarze więcej uwagi poświęcają sobie niż np. wydarzeniom politycznym. Tu za przykład autor podaje sprawę odwołania Krzysztofa Skowrońskiego z funkcji dyrektora Programu III Polskiego Radia. Dziennikarze skłóconych w tej sprawie koterii nie ograniczyli się do namiętnych polemik, w których zarzucali sobie służalczość i działania sprzeczne z etyką zawodową. Doszło do listownych i ulicznych protestów, do publicznie ogłaszanych dymisji.

Nie tylko tą sprawa w ostatnich miesiącach pasjonowały się media. Wielkim zainteresowaniem cieszyła się sprawa Kamila Durczoka, który gdy tylko dowiedział się, że o tytuł najpopularniejszego prezentera roku będzie musiał rywalizować z Katarzyną Cichopek, wycofał swoją kandydaturę. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyło się przyznanie nagrody dziennikarza roku Bogdanowi Rymanowskiemu. Później był bulwersujący tekst wiceszefa "Gazety Wyborczej" Piotra Pacewicza, by w końcu środowisko odbyło namiętną debatę na temat polskiego dziennikarstwa.

Piotr Bratkowski pisze o środowisku dziennikarskim jako o swoistej menażerii, w której są niedoszli prezydenci, byli ministrowie, posłowie, funkcjonariusze partyjni, nauczycie, niespełnieni pisarze. O tym, że trafili akurat do dziennikarstwa, zdecydował nie przypadek (choć to pewnie byłoby łatwiej strawne wytłumaczenie), ale wrodzony brak talentu, determinacji i charakteru rzeczonych ludzi. Zdaniem Bratkowskiego dziennikarze próbują teraz przepisać swoje życiorysy tak, by bardziej pasowały do wizji ich własnej osoby. Autor dowodzi, że jest to zabieg niewykonalny. Bo dziennikarz to osoba przede wszystkim z szemraną kondycją duchową. Słowem, nawet samokrytyka w jego wykonaniu brzmi nieszczerze.

Reklama