Po 500 dniach rządów premiera Donalda Tuska moja ocena jest niezmienna, to znaczy trójka z plusem, czyli jak na polityków rządzących krajem w trudnych (z wielu powodów) okolicznościach, ocena stosunkowo wysoka. Dlaczego wysoka? Gdyż rząd przede wszystkim stara się nie zawracać nam głowy, o ile nie jest to konieczne. Politycy w dobrych oraz średnich czasach (teraz mamy raczej średnie) powinni zostawić społeczeństwo w spokoju i nie molestować go nieustannymi dobrymi lub złymi wiadomościami. Robi to Jarosław Kaczyński niemal codziennie i wyjdzie na tym fatalnie. Albowiem żywioł polityki jest dla obywateli ważny i interesujący wtedy, kiedy mamy do czynienia z podstawowymi, kierunkowymi decyzjami, a zupełnie nie jest ciekawe codzienne uprawianie administracyjnego nadzoru nad strukturami państwa.

Reklama

>>> Sakiewicz: Rząd Tuska - wyszło jak zawsze

Nawet w czasach kryzysu zasypywanie nas pseudoekonomicznymi wiadomościami na temat tego, co należy uczynić, żeby jak najszybciej z tego kryzysu się wydostać, jest zupełnie zbędne. Po pierwsze, nikt nie wie, co naprawdę trzeba robić, po drugie - jak obywatele mają pomóc w tej dziedzinie rządowi i czy to na pewno jest problem rządu? Dlatego rozmaite okrągłe stoły i spotkania ekspertów zapewne stanowią rozrywkę dla tych ekspertów i dla organizatorów takich spotkań, ale ich skuteczność jest minimalna lub żadna. Podobnie, niestety, jest z wielkimi międzynarodowymi spotkaniami, na których co najwyżej można uzgodnić zręby wspólnej (na przykład antyprotekcjonistycznej) polityki, ale niewiele więcej.

Dlaczego jednak tylko trójka z plusem? Dla dwu powodów. Przede wszystkim nie widzę żadnych oznak, żeby rząd PO wziął się za walkę z rozbuchaną do niemożliwości administracją państwową i samorządową. Jestem przekonany, że zwolnienie połowy zatrudnionych w tej administracji nie spowodowałoby żadnych negatywnych skutków, poza wzrostem bezrobocia, ale z tym można by sobie poradzić. Po drugie, dlatego że nie zmieniono podstawowych przepisów dotyczących zasad zatrudniania i zwalniania pracowników. Ponieważ, jako dziekan na Uniwersytecie Warszawskim, jestem pracodawcą, to wiem, że zwolnienie najgorszego pracownika zatrudnionego na czas nieokreślony jest niewykonalne, nawet po emeryturze, jedynie naturalny koniec może rozwiązać sprawę. Tak się nie da niczym kierować, a zwłaszcza przedsiębiorstwem, bo jednak wyższa uczelnia jest łatwiejszym miejscem. A zatem oczekuję, że w następnych 500 dniach rząd weźmie się za administrację i za związki zawodowe, aby stworzyć sensowniejszą strukturę zatrudnienia w Polsce.
_________________________
PRZECZYTAJ TAKŻE:
>>> Rychard: 500 dni rządu Tuska. Jest co świętować