Piotr Gursztyn: Jak panu podoba się to, co robi Janusz Palikot?
Andrzej Lepper: W końcu dotknie go ręka sprawiedliwości. Opowiada bzdury o finansowaniu, o zdjęciu, na którym jest z młodymi ludźmi. Było szkolenie w Kazimierzu, potem ci młodzi ludzie zaczęli wpłacać po kilkanaście tysięcy złotych. On w żywe oczy śmieje się z wymiaru sprawiedliwości. Renata Beger nie wiadomo, czy płaciła, czy nie - bo nagranie z tym nie jest oryginalne - poniosła karę. Skazana prawomocnie, że dała koleżance partyjnej na paliwo czy herbatę, płacąc po trzy złote za podpis. A tu po kilkanaście tysięcy wpłacali, a prokuratura umorzyła dochodzenie. Nikt nie dochodził, skąd studenci i emeryci mieli pieniądze. Tu Palikot przekombinował.

Reklama

Pytam o prowokacje Palikota. Zwłaszcza pod adresem prezydenta.
Jeżeli prezydent na to odpowiada, jeżeli tyle tych "małpek" czy "kaczuszek" (jak nazwał to Wałęsa) kupują i wypijają, to coś musi być na rzeczy.

To znaczy?
To znaczy, że tam spożywa się niesamowite ilości alkoholu. A prezydent na to pozwala i wszystko wskazuje, że w tym uczestniczy. Ale ja nigdy nie widziałem go pijanego.

Więc słusznie Palikot porusza tę sprawę?
Tę słusznie. Takich rzeczy być nie powinno. Alkohol jest dla ludzi. W Kancelarii też musi być, bo prezydent przyjmuje różnych ludzi i musi ich poczęstować. Ale coś tam musi być jednak, skoro prezydent wypomina Sikorskiemu, że był niedysponowany na szczycie NATO.

Reklama

Palikot jest często porównywany do pana albo mówi się, że zajął pańskie miejsce.
Język miałem dobitny, za co byłem sądzony. Nawet zostałem skazany za Cimoszewicza z artykułu 226 [za znieważenie funkcjonariusza w trakcie pełnienia przez niego obowiązków - red.], a Trybunał Konstytucyjny orzekł, że to artykuł niezgodny z konstytucją.

Jest pan zadowolony z porównań z Palikotem?
Nie. Jeżeli ja używałem takiego języka, to przedstawiałem fakty, starałem mówić się o sprawach, z którymi przychodzili do mnie ludzie. Może niekiedy za szybko wychodziłem z tym na zewnątrz, ale czułem się zobowiązany wobec wyborców.

Palikot też mówi, że ludzie do niego przychodzą. I że zadaje tylko pytania, tak jak wtedy pan w Sejmie zadawał pytania o rzekome przestępstwa Pawła Piskorskiego, Jerzego Szmajdzińskiego i innych.
Miałem podstawy. Nie jest prawdą, że przychodził do mnie Gasiński. To był Rudolf Skowroński, który teraz zaginął w dziwnych okolicznościach.

Reklama

Palikot też tylko zadaje pytania.
On żąda zbadania i jeżeli są faktury dotyczące prezydenta, to Palikot ma podstawy. Nie chcę być jego obrońcą, ale tu ma rację. Jeżeli kupuje się takie ilości alkoholu, to coś się z tym robi.

A świński łeb przyniósłby pan do studia tak jak on?
O nie. Takich numerów to pan nie pamięta, żebym to robił.

A wysypywanie zboża?
To nie to samo. Niech pan do nas przyjdzie, damy panu dokumenty na temat zawartości nitrofenu w tym zbożu.

To jednak było łamanie prawa. Pan przegrał tamtą sprawę.
Jakie łamanie prawa? Nitrofen jest substancją rakotwórczą. To coś niesamowitego, że za to prokurator z urzędu nie wziął się za tamtą firmę, a skazano mnie.

Było blokowanie mównicy.
Jeżeli nie docierały słowa i nikt nie reagował na zło, to uważam, że żeby nagłośnić sprawę słuszną, to była to dozwolona metoda. Dopuszczalna we wszystkich demokracjach.

Podobało się panu to, że Palikot zrównał minister Gęsicką z prostytutką?
On jej tak nie nazwał. Powiedział tylko, że prostytuuje resort. Ja bym na pewno tak nikogo nie nazwał. Nawet o pani, z którą teraz mam sprawę - o pani Anecie K. - nigdy tak nie powiedziałem.

Bardzo wypiera się pan jakichkolwiek porównań z Palikotem?
Nie wypieram się. Gdzie Palikot ma rację, to mu przyznaję. Z alkoholem może mieć rację. Może zapytać, czy prezydent nie pije za dużo, czy jest uzależniony itd.

Przecież pan wie, że są w PO ważni politycy, którzy dużo piją. A jakoś Palikot nie ma odwagi ich pytać.
A może ktoś mu każe tak mówić? Nie wiem. Ale gdybym wiedział, że to zadanie dał mu premier Tusk albo władze Platformy, to bym to powiedział.

Był też takie porównanie, że "Palikot to Lepper dla wykształciuchów".
A Lepper to kto? To Palikot dla kogo?

Może dla wsi?
Wieś jest wykształcona, mądra, inteligentna. Nigdy nie kryłem tego, że jestem człowiekiem prostym. Ale na pewno nie jestem prostakiem.

Nie odpowiedział pan, czy podoba się panu to porównanie.
Mnie ogólnie nie pasuje porównanie do pana Palikota. Ale w sprawach, w których ma rację, będę mu przyklaskiwał.

Czy pana zdaniem metoda Palikota - prowokowanie, ostre słowa - będzie skuteczna na dłuższą metę?
Jeżeli będzie przesadzał, to absolutnie nie. I jeżeli udowodnią mu teraz finansowanie kampanii wyborczej, to już po nim.

Jeśli prokuratura nie umorzy tego po raz kolejny.
Myślę, że Prokuratura Krajowa nie ma wyjścia. To sprawa już tak głośna, jeżeli teraz prokuratura doprowadziła do umorzenia, to świadczyłoby to o zdecydowanej korupcji.

Jak - porównując losy swoje i upadku Samoobrony i teraz Palikota - ocenia pan używanie ostrego języka i metod?
Głęboko wierzę w to, że Samoobrona wróci do parlamentu. Nie dopuszczam innej myśli. Zwłaszcza po spotkaniach w terenie, bo ja cały czas aktywnie działam. Natomiast Palikot sam niczego nie stworzył. Gdyby nie był wzięty na listę PO, to by go nie było w polityce. Sam nie tworzył partii.

Kupi sobie partię.
Niejeden już próbował i to mając duże pieniądze. To nie jest taka prosta sprawa.

Jak wyglądają pana osobiste relacje z Palikotem?
Byłem z nim kilkakrotnie w programach telewizyjnych. Niedawno byłem z nim u Lisa. Ostatnio wręcz mieliśmy wspólne zdanie na jakiś temat.

A rozmowy poza wizją?
Czasem rozmawialiśmy o jakichś bieżących tematach politycznych. Ale głębszych tematów nie poruszaliśmy.

Dobrze się z nim gawędzi?
Tak. Na przykład rozmawialiśmy o finansowaniu partii, o tym medialnym show, które robi Platforma. Powiedziałem: - Macie rację, że pieniędzy mogłoby być mniej. Ale sam jestem przeciwny, by zlikwidować finansowanie. Mówiłem Palikotowi, że ludzie bogaci jak on będą wspierać, a pieniądze pójdą pod stołem. I że będzie to niezgodne z konstytucją. On na to, że być może tak jest.