Na pierwszy rzut oka zasmucający wynik. Większości mieszkańców ślicznego nadmorskiego kurortu nie przeszkadza to, że będzie nimi rządził człowiek z prokuratorskimi zarzutami. Mowa o prezydencie Sopotu Jacku Karnowskim podtrzymanym na urzędzie przez wyborców.
Bez wątpienia to sytuacja z czarnego snu zwolenników samorządności i demokracji bezpośredniej. Koronny dowód na to, że "na dole" ludzie nie zawsze wybierają twarde zasady. Ja na miejscu Sopocian czułbym się nieswojo myśląc, że człowiek w cieniu podejrzenia nadal podejmuje decyzje i jest przełożonym urzędników, którzy będą może świadczyć w jego procesie. Taka rzecz zdarzyć się nie powinna. Ale się zdarzyła.

Reklama

>>> Jacek Karnowski: Jestem ofiarą nacisków

Drugi rzut oka czyni całą tę sytuację bardziej szarą. Może nie należy pochopnie rzucać kamieniem w mieszkańców Sopotu? Bo oskarżyciel Jacka Karnowskiego biznesmen Julke nie ma przecież dobrej reputacji, a jego dziwne zachowania (zniszczenie dyktafonu, nas którym nagrywał dawnego przyjaciela, dziś wroga), utrudniają nam rozróżnienie, kto w sprawie jest dobry, a kto zły. Bo z kolei prezydent na swoją dobrą opinię u ludzi zasłużył wieloletnią pracą. Bo bronią go postaci przekonane o jego niewinności - od arcybiskupa Gocłowskiego po Aleksandra Halla. W takiej sytuacji strasznie trudno jest rzucić kamieniem. Rzecz sprowadza się do plebiscytu, swoistego konkursu piękności, czy może raczej uczuć rodzinnych. Ciężko jest potępić własnego ojca. Nawet ojca miasta.
Tym większe pretensje można zgłosić do tych, którzy powinni w tej sprawie stanąć ponad emocjami. Po pierwsze do liderów Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk zdystansował się od Jacka Karnowskiego późno i mało przekonująco. I tak zresztą nie uniknął brzydkich sugestii zagrożonego polityka, który przedstawia się w wywiadach jako ofiara PiS-owskiego CBA, ale i platformerskiej prokuratury. Za to niewiele zdziałał aby wyegzekwować na lokalnych działaczach PO prymat przyzwoitości nad personalną lojalnością. Jeszcze mniej aby przekonać do odpowiedniej decyzji swoich współobywateli - premier Tusk sam jest wszak Sopocianinem.

Ale Tuska można jeszcze choć odrobinę zrozumieć - opór sopockich platformersów przed decyzjami centrali był autentyczny. Największy żal mam za to do samego Jacka Karnowskiego, który wykorzystał procedury referendum dla własnej obrony. Formalnie miał prawo. Ale właśnie dlatego, że Karnowski nie wydaje mi się podobny do innych prezydentów podejrzanych czy to o korupcję, czy jak w przypadku Olsztyna o molestowanie, wymagam od niego więcej. Możliwe, że ojcowie miasta, na których ciążą prokuratorskie zarzuty powinni być zawieszani w czynnościach, choć przy opieszałości naszych sądów byłaby to dobra recepta na eliminowanie niewygodnych samorządowców przez kontrolujący prokuraturę rząd. Jednak najważniejszy jest dobry obyczaj, a ten powinien preferować przyzwoitość. Jeśli prezydent Karnowski istotnie czuje się niewinny, nie powinien stawiać swoich wyborców w sytuacji konfliktu sumienia. Wszak po oczyszczeniu wróciłby w jeszcze większej glorii.

___________________________________________

NAJNOWSZE KOMENTARZE PIOTRA ZAREMBY:
gt;gt;gt; Stasiński bije tak, żeby bolało
gt;gt;gt; Libertas ma prawo do udziału w dyskusji