Jerzy Jachowicz: Zachwycił pan wynik referendum sopockiego w sprawie Jacka Karnowskiego ?
Józef Oleksy*
: Radość, jak się wielu ludziom udzieliła z wyniku referendum, ma też swoją drugą stronę. Mianowicie taką, że jest to wyraz dalszego upadku poczucia praworządności. Jeżeli są organa państwa, które stawiają poważne zarzuty, a daje się je unicestwić wolą obywateli, którzy nie wiemy z jakich pobudek tak a nie inaczej się wypowiadali, to powstaje ogromne zagrożenie dla wypełniania przez państwo misji sprawiedliwości. I to sprawiedliwości jednakiej dla wszystkich obywateli. Mówię przy całej sympatii i pozytywnym oddźwięku dla Karnowskiego. Rozmawiałem z nim niedawno w Toruniu i nie mam powodów, by mu nie wierzyć. Ale jednocześnie nie mogę się pogodzić z sytuacją, kiedy jedne instytucje państwa oskarżają kogoś o korupcję, a poprzez referendum ludzie de facto obwinianego oczyszczają bez udziału sytemu sprawiedliwości.

Reklama

Gdyby ten tryb postępowania konsekwentnie rozwinąć, można by pójść o krok dalej...
Ależ tak. I w podobny sposób uwalniać dostojników różnego stopnia, działaczy samorządowych, burmistrzów, prezydentów miast, od wyroków sądowych. Od odbywania kary podjętej w majestacie prawa przez sąd. Nie dość, że praworządność w Polsce już i tak jest wystarczająco wątła, aby rozpaczać nad jej słabością, to przepisy, dające możliwość unieważnienia prokuratorskich zarzutów w powszechnym głosowaniu mieszkańców, wprowadzają element destrukcji państwa. Opinie obywateli nie mogą zastępować procedur państwa, a co więcej nawet, wypierać je bądź unieważniać.

Jak winna być droga postępowania w takich przypadkach jak ten sopocki?
Na pewno zawieszenie w jakichkolwiek czynnościach urzędniczych do czasu wyjaśnienia sprawy przez sąd. To jest to minimum, jakie winno być spełnione. Nie ma przecież żadnych rygorów, że Karnowski musi trwać na swoim stanowisku. Prawda?

Jeśli teraz więc osoba publiczna stanie pod jakimiś zarzutami, to co to w świetle casusu Karnowskiego znaczy?
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i odpowiedzieć: - Otóż, nic to nie znaczy. Po prostu nic.

* Józef Oleksy, były premier, SLD