TOMASZ POMPOWSKI: W odtajnionych dokumentach dotyczących inwigilacji prawicy przez zespół płk. Lesiaka jest mowa o „przedsięwzięciach operacyjnych dotyczących niektórych radykalnych ugrupowań politycznych”. Co to mogło oznaczać?

JAN ŻARYN: Oznacza to, że wybierano osobę tzw. figuranta, która od tej chwili była postrzegana jako wróg. Należała ona do kategorii osób, które są już na poziomie instrukcji służbowej, zostały uznane za niebezpieczne i w związku z tym prowadzono wobec nich działania operacyjne. Działo się to na dwóch poziomach. Na niższym zbierano wszystkie materiały dotyczące danej osoby, zaś na poziomie wyższym starano się je potwierdzić, tak by nadawały się do skierowania sprawy do prokuratury oraz do aktu oskarżenia. Zawsze w tych planach operacyjnych zakładana była dezintegracja środowiska, w którym funkcjonował figurant.



Czym była ta dezintegracja? I czym to się różni od metod stosowanych przez SB przed rokiem 1989?

Dezintegracja polega na tym, że rozpuszczane są informacje, które miały kogoś skompromitować, np. to, że był on agentem SB, że w jego biografii są jakieś kompromitujące tajemnice. W PRL dezintegracja wymierzona była przeciw całym środowiskom. Na przykład podczas pielgrzymek na Jasną Górę, zwłaszcza akademickich, agenci SB podrzucali kondomy, zabrudzali śpiwory, przebijali opony albo kradli plecaki. Chodziło o to, by podejrzenie padło na jakąś osobę z tego środowiska. Dezinformacja i dezintegracja to dwa pojęcia, które są nieodłączne.

W dokumentach UOP występuje informacja o „realizacji kombinacji operacyjnej z udziałem E”. Jak ją rozumieć?

Kombinacja operacyjna z użyciem agentury to akcja mająca doprowadzić do jakiegoś celu pożądanego przez władze lub przez służby. Czasem na osobę uznaną za figuranta zbierany jest materiał, który ma służyć do jej pozyskania. To też jest kombinacja operacyjna.

W PRL także przeprowadzano bardzo rozbudowane kombinacje operacyjne. W latach 50. była to operacja „Cezary” związana z V komendą WiN. Trwała ona kilka lat, a jej celem było skompromitowanie podziemia niepodległościowego. Porwanie i zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki też było w języku bezpieki kombinacją operacyjną.



Współpracownicy płk. Lesiaka pisali też, że zorganizowali kontrolowany kanał przepływu informacji między RdR a UOP. Co to takiego?

Oznacza to, że informacje pochodziły od tajnego współpracownika, jak i z podsłuchu pokojowego czy innego lub podglądu. Może to oznaczać każdy sposób operacyjnego pozyskiwania informacji przez służby.



Z czym się wiąże „personalne rozpracowanie” danej osoby, o którym piszą funkcjonariusze UOP?

Dana osoba jest figurantem i służby specjalne próbują albo ją pozyskać, albo wykorzystać do jakichś szerszych działań. Wcześniej tego typu metody stosowano przy rozpracowywaniu pewnych środowisk, np. KOR. Zasadniczo jest to koncentrowanie się w ramach konkretnej sprawy na konkretnej postaci. Wiąże się to z zakładaniem podsłuchu, straszeniem tej osoby agenturą lub materiałem mogącym ją skompromitować. Może też oznaczać, że umieszczenie w otoczeniu danej osoby odpowiedniej liczby agentów, tak by można mieć ją stale pod kontrolą.



Co to znaczy „uzyskanie kompromitującej informacji i pogłębienie jej”?

Na przykład jest to uzyskanie od źródła osobowego albo technicznego informacji, że ktoś ma kochankę albo jest homoseksualistą. A pogłębianie? To szukanie dodatkowego źródła potwierdzającego daną informację. Mogły one służyć jako podstawa do werbunku.

Do takiego zbierania też wykorzystywano prowokacje. Jeżeli np. chciano wykorzystać informacje, że zostanie zorganizowana msza święta, a potem w trzech miejscach uczestnicy tej mszy mają się spotkać, to np. TW Leszek miał doprowadzić - bynajmniej nie do tego, żeby te uroczystości się nie odbyły. Tylko wręcz odwrotnie – miał sprowokować, by to się wydarzyło. Otrzymywał przy tym magnetofon i taśmę do kieszeni, żeby zarejestrować, co się na takim spotkaniu dzieje i co tam knują. To jest wręcz prowokowanie pewnego wydarzenia, żeby uzyskać informacje



Funkcjonariusze UOP piszą, że ich działanie „stworzyło dogodną sytuację do manipulowania faktami z ich życiorysów i wprowadzaniem powszechnej nieufności oraz podejrzliwości”. Co to znaczy?

Kwestia powszechności może być zagadką. W sprawach kościelnych dotyczyło to np. plotek szkalujących danego proboszcza, że brał jakieś pieniądze. Jednak gdy nie wystarczały plotki, wtedy inspirowano artykuły. Tak było np. w przypadku księdza Jankowskiego w latach 80. Teoretycznie nie robiły tego służby, tylko media i właśnie plotki.

Plotka była w PRL specyficznym medium. Posługiwano się nią, by wypuścić jakiejś fałszywą informację. Z drugiej strony była alternatywnym sposobem komunikowania się społeczeństwa.



UOP pisał, że „cały czas Szeremietiew był i jest indoktrynowany przez M”. Na czym mogło to polegać?

Oznaczało to, że jakiś agent otrzymał zadanie, by wskazana osoba miała dokładnie taką opinię na dany temat, jaką życzyły sobie służby. Łączyło się to z dezinformacją. SB działa w ten sam sposób, gdy chciała wpływać na osoby „indoktrynowane” i posłużyć się nimi, by ktoś inny został np. wyrzucony z redakcji, albo stracił wpływy w środowisku.



Czemu miało słuyć zbieranie informacji o życiu intymnym, polaryzacji przekonań politycznych czy znajomych polityka? Także tym zajmował się zespół płk. Lesiaka.

To jest nic innego jak zbieranie tak zwanych materiałów kompromitujących. Przed rokiem '89 była to bez wątpienia jedna z ważniejszych czynności wykonywanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Od samego początku istnienia UB i SB zbieranie takich materiałów było wpisane w czynności i zadania funkcjonariuszy. Zmieniała się jedynie treść pojęcia „kompromitujący materiał”. W latach 40. i początku lat 50. najczęstszym kompromitującym materiałem była przynależność do Armii Krajowej, NSZ, czy uczestnictwo w Postaniu Warszawskim. „Pojęcie kompromitujący materiał" odnosi się tylko do wad człowieka, ale w tych przypadkach był to materiał do chluby. A dla Służby Bezpieczeństwa to też było materiałem kompromitującym. Z kolei przy zwalczaniu księży patriotów stosowano zasadę korek, worek i rozporek czyli nadmierne przywiązanie do wódki, pieniądza i kobiet. W stosunku do opozycji demokratycznej również zbierano materiał kompromitujący. Zbieractwo było różnorodne. Starano się danego figuranta czyli osobę rozpracowywaną podsłuchiwać telefonicznie. W związku z tym zbierano wszystkie rozmowy bez względu na to czy były ciekawe czy nie. Sprawdzono co przyda się z punktu widzenia operacyjnego.



Z tego co pan mówi widać wiele zbieżności między działaniami funkcjonariuszy SB i UOP.

Zachowanie personalnej ciągłości między SB a UOP sprawiało, że stare metody i sposób myślenia przetrwały przełom roku 1989.





prof. Jan Żaryn - historyk, specjalista historii najnowszej, dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej