"Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną: bardzo ważny urząd państwowy obejmie człowiek młody i w zasadzie stosunkowo mało znany opinii publicznej, dlatego, że również mało aktywny politycznie do tej pory i niewypowiadający się właściwie w sporach politycznych. To jest w pewnym sensie zaskakujące, ale to jest również plus.

Reklama

Łukasz Kamiński jest człowiekiem nieuwikłanym w spór polityczny, który się toczy w Polsce w sposób niezwykle ostry. Dla Instytutu Pamięci Narodowej jest to szansa na to, żeby IPN został z tego sporu wyprowadzony - na tyle, na ile jest to możliwe.

Ta instytucja w swoim założeniu, tak jak chcieli twórcy ustawy o IPN, miała być maksymalnie apolityczna, oddzielona od życia politycznego, partii politycznych; nie wolno iść do partii politycznych osobom kierującym Instytutem, ani jego pracownikom. To były pewne generalne zamierzenia, jednak nie udawało się tego zrealizować, zwłaszcza w ostatnich latach.

Ten wybór daje w zasadzie gwarancję, że taka sytuacja nie powróci. Łukasz Kamiński jest człowiekiem nieposiadającym ambicji rozgrywania czegokolwiek na scenie politycznej. Jest przykładem naukowca, który będzie starał się uczynić z Instytutu jednostkę o maksymalnie dużym prestiżu jeśli chodzi o badania naukowe, o publikację wyników tych badań, prowadzenie działalności oświatowej. Jestem przekonany, że będzie również wsłuchiwał się w głosy krytyczne i będzie się starał, aby ta placówka miała charakter ogólnopaństwowy, ogólnonarodowy i aby nie stała się uczestnikiem wojny ideologicznej, która gdzieś tam się toczy.

Reklama

Jako człowiek Łukasz Kamiński jest osobą bardzo spokojną, wyważoną, nie ma ambicji przywódczych, żeby błyszczeć, być liderem. To oczywiście może być trochę - zwłaszcza dla mediów - trudne, ale dla uspokojenia atmosfery wokół Instytutu jest to bardzo potrzebne".