"Można zadać pytanie, dlaczego w debacie ma brać udział tyko jedna partia opozycyjna? Uzasadnienie, że jest to partia największa jest jakimś uzasadnieniem i można byłoby tego w ten sposób bronić. Jednak z całą pewnością, gdyby do takich debat doszło, pozostałe partie miałby za złe, że nie są w nich reprezentowane.

Reklama

Premier spowodował, że teraz wszyscy pozostali muszą się ustosunkowywać do jego posunięcia i to jest jego główny walor. Ci, którzy nie zostali zaproszeni będą nad tym ubolewać, a ci którzy zostali zaproszeni, czyli PiS są w trudnej pozycji.

Odmówienie udziału w takim przedsięwzięciu nie przysparza poparcia.Jeżeli do tych debat dojdzie, to rządzący, chociażby z tego względu, że mają lepszy dostęp do informacji, przez co sprawiają wrażenie bardziej kompetentnych, są w lepszej pozycji.

To szczególnie ważne w przypadku PiS, które nie wydaje się być partią, która penetrowała codzienną rzeczywistość, tylko raczej zajmowała się symbolami. Według mnie do takiego cyklu debat nie dojdzie, PiS będzie chciało dezawuować ten pomysł. Liderzy największej partii opozycyjnej zdają sobie sprawę, że będą w trudnej sytuacji podczas debaty z dobrze przygotowanymi przedstawicielami rządu".

Reklama