Znana reżyserka odniosła się m.in. do słów Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że w Smoleńsku zamordowano 96 osób.

Reklama

(...) Coraz więcej ludzi uznaje te brednie za realną hipotezę. Coraz więcej ludzi uważa, że jego bezkarność w miotaniu obelg i oskarżeń oraz milczenie władz są dowodem na jego racje. Paradoksalnie na jak najdłuższym graniu smoleńskimi emocjami zależy Kaczyńskiemu i Rosjanom. Bo obie strony politycznie na tym zyskują. Tylko że zysk PiS dewastuje normalny rozwój Polski. O latach 30. mówię nie bez kozery, bo mamy podobną sytuację. Jak wtedy, jasna strona mocy ma pecha - mówi Agnieszka Holland.

Ja nie mówię, że przyjdzie Hitler czy że Kaczyński jest Hitlerem. Mówię tylko, że jest taki czas, kiedy bardzo łatwo ta ciemna strona mocy czy nienawiść może pójść jak ogień. Jak ktoś z tym igra, to igra z ogniem w tej chwili. Faszyzm polegał na tym, że się z jakiejś społeczności, która była wspólnotą, wydzieliło grupę i tych ludzi się zdehumanizowało. Wtedy akurat Żydów. Żydów pozbawiało się cech ludzkich. Odzierało się ich z godności, jakiejkolwiek podmiotowości, używając bardzo prostych metod, porównań do szkodników, wszy. Kiedy się ich zdehumanizowało, to można ich było unicestwiać fizycznie, bo kiedy ktoś widział Żyda, to nie widział człowieka, tylko wesz czy szczura - dodaje reżyserka.

Holland uważa, że najgorsze w konflikcie polsko-polskim jest to, że w przeciwniku nie widzi się człowieka, że on staje się potworem, że na przykład Tusk w oczach wrogów jest zdehumanizowanym monstrum.

Prowadzący rozmowę Marcin Meller stwierdził, że są też fakty i wypowiedzi wskazujące na to, że to Platforma po przegranych w 2005 roku wyborach, rozpoczęła eskalację napięcia.

Platforma na zimno chciała doprowadzić do pewnego planu politycznego, ale Platforma nie rozpoczęła wielkiej kampanii insynuacji. Nie nazywała też przeciwnika zbrodniarzem, zdrajcą, ruskim pachołkiem. To jest w ogóle nieporównywalne. Tusk powiedział, że trudno jest żyć w jednym kraju z człowiekiem, który jest taki, jaki jest, i już huzia na Józia. Tymczasem Kaczyński od dwóch lat mówi, że premier polskiego rządu i prezydent są zdrajcami, mordercami, szpiegami i co tam jeszcze. I wszyscy przyjmują, że tak można powiedzieć. To nie jest symetria - odpowiedziała Holland.

Zdaniem reżyserki Jarosław Kaczyński rzuca po artykule w "Rz" oskarżeniami wobec państwa, bo być może żyje momentami w takiej nierzeczywistości, wierzy w to.

Wielu naprawdę wierzy. Kiedyś rozmawiałam z braćmi Karnowskimi, zgodziłam się na wywiad z nimi, bo byłam na etapie, kiedy uważałam, że mam się zgadzać na rozmowę z każdym, kto chce ze mną rozmawiać. No i jak zaczęli mówić o Smoleńsku, że komisja Millera to w większości sowieccy agenci, że to jest udowodnione, że to, że śmo, to zobaczyłam taki rodzaj napięcia, podniecenia, jaki pamiętam jako dziecko z wczesnych lat 50. To jest prawdziwa wiara. Ten węzeł jest bardzo trudny do rozsupłania i myślę, że w pewnym momencie oni tracą możliwość racjonalnej analizy i kontroli tej sytuacji. Są aktorzy, którzy jak grają Otella, to naprawdę na scenie duszą Desdemonę. Dla mnie Kaczyński, Macierewicz i inni przywódcy PiS to są tego typu osobowości. Tak zagrają, że uduszą - stwierdziła Holland.