Ta publikacja jest zaskakująca i oburzająca, ponieważ mord dokonany przez NKWD, w świetle ustaleń historyków, nie może być kwestionowany nawet przez najbardziej cynicznych polityków i dziennikarzy - powiedział Tomasz Nałęcz w rozmowie z "Wprost". - Można tylko ubolewać, że w sprawie zbrodni katyńskiej wracamy do kłamstw dawno skompromitowanych. Szczegółowe zajmowanie się tymi bzdurami jest poniżej polskiej godności - dodał.
Formalnie inne znaczenie ma oficjalna wypowiedź polityka, a inne znaczenie ma publikacja prasowa, ponieważ media funkcjonują w specyficznych warunkach - uważa doradca prezydenta. - W związku z tym na wypowiedzi polityków odpowiadać powinni politycy, a zaczepki dziennikarskie powinny być ripostowane na poziomie mediów - dodał. Profesor zaznaczył jednak, że tak publikacja "to coś więcej niż tylko zwykły artykuł", odnosząc się w ten sposób do rosyjskiej propagandy.
"Komsomolskaja Prawda" podważyła polską wersję wydarzeń dotyczących rozstrzelania w Twerze w 1940 przez NKWD polskich jeńców wojennych z obozu w Ostaszkowie i pochowania ich w zbiorowych mogiłach w Miednoje. Napisała również, że odkrycie przez archeologów z Ukrainy ciał dwóch Polaków w grobach na Wołyniu, które zidentyfikowano jako należące do Józefa Kuligowskiego oraz Ludwika Małowiejskiego to dowód na to, iż Polska kłamie w kwestii rozstrzelania przez NKWD na polecenie Stalina 22,5 tysiąca polskich jeńców wojennych na początku 1940 roku. Gazeta podaje, iż numery identyfikacyjne znalezione na Wołyniu należały do policjantów, którzy są wśród pochowanych na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.