Ekspert podkreślała w Polskim Radiu 24, że w jej ocenie porozumienie stanowi "zasłonę dymną", która ma służyć społeczeństwom Europy, Ukraińcom, ale też Rosji, by pokazać, że Władimir Putin wyraża dobrą wolę.
Politolog zaznaczyła, iż zapisy postanowienia nie są ani konkretne, ani konstruktywne, przez co wątpliwe jest, by doprowadziły do trwałej poprawy sytuacji na Ukrainie. - Jeśli rzeczywiście walki zostaną przerwane, to my nie wiemy, w jaki sposób to się stanie, a przede wszystkim - czy separatyści i Rosjanie dotrzymają słowa - mówiła.
Doktor Renata Mieńkowska-Norkiene dodała, że z perspektywy politologicznej wszystko to co się działo w Mińsku jest "festiwalem hipokryzji". Jak wskazywała, Angela Merkel mówiła o "iskierce nadziei" na rozwiązanie konfliktu, a dokument, który powstał teoretycznie ma na celu zakończenie wojny. - A przecież między iskrą nadziei a końcem walk jest przepaść - podkreśliła.
Porozumienie zawarli na szczycie w Mińsku przywódcy Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji. W białoruskiej stolicy ustalono, że do 15 lutego ma nastąpić zawieszenie ognia na wschodzie Ukrainy i wycofanie ciężkiej artylerii z linii walk. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oznajmił, że w ciągu 19 dni dojdzie do wymiany wszystkich jeńców. Na wolność ma wyjść również ukraińska pilotka Nadia Sawczenko, która przebywa w rosyjskim areszcie.