Jest pan współautorem analizy o skutkach zmian w kwocie wolnej, w którym napisano, że podatek dla osób z dochodem między 6,6 tys. zł a 11 tys. zł rocznie wyniesie 32,4 proc., więcej niż górna stawka ze skali podatkowej. Jakim cudem?
Michał Myck: To prawda, choć trzeba najpierw wyjaśnić, jakie podatki tak naprawdę płacimy od swoich dochodów. Skupmy się tylko na PIT. Teoretycznie nasza pensja jest opodatkowana 18-proc. stawką. Ale mało kto płaci w Polsce podatek w takiej wysokości. Choćby ze względu na kwotę wolną, dzięki której jest on dziś pomniejszany o 556 zł. A dochodzą jeszcze ulgi i odliczenia – w efekcie to co naprawdę płacimy fiskusowi, to na ogół mniej, niż 18 proc. W ten sposób liczymy przeciętną stawkę podatkową. Innym pojęciem jest stawka krańcowa. To wielkość podatku naliczana od kolejnej złotówki dochodu – stawki 18 i 32 proc. z naszej skali podatkowej, to właśnie stawki krańcowe. Najłatwiej wytłumaczyć to na przykładzie działania reguły „złotówka za złotówkę” w świadczeniach społecznych. Jeśli ktoś ma dochód poniżej ustalonych progów, ma prawo do pełnego zasiłku. Stawka krańcowa dla niego wynosi wówczas 0 proc, gdyż nieznaczny wzrost zarobków nie powoduje zmniejszenia wartości świadczeń. Jednak każdy wzrost dochodu o 1 złoty ponad ten próg powoduje utratę 1 złotego z wypłacanego zasiłku. W takiej sytuacji stawka krańcowa wynosi 100 proc. W przypadku degresywnej kwoty wolnej od podatku mechanizm działa bardzo podobnie. Każda złotówka dodatkowego dochodu ponad 6600 zł będzie powodowała spadek kwoty wolnej, więc będzie opodatkowana wyższą stawką krańcową niż standardowa stawka 18 proc . Dla przedziału między 6,6 tys. zł a 11 tys. zł rocznie stawka krańcowa w PIT będzie wynosiła 32,4 proc.
Ale jakie to ma znaczenie dla podatnika? On i tak przecież zyska w porównaniu do tego, co ma w tym roku.
Zyska, jeśli jego dochód będzie niższy niż 11 tys. zł rocznie. A stawki krańcowe mają znaczenie. Może w przypadku tak wąskiego przedziału bardzo niskich dochodów nie będzie ono duże, ale co do zasady im wyższa stawka krańcowa, tym mniejsza motywacja, by np. ciężej pracować i zarabiać więcej. Ktoś może się zastanawiać, czy opłaca się wziąć nadgodziny, brać dodatkowe zadania, czy choćby podnosić kwalifikacje, by więcej zarabiać, skoro nawet przy solidnym wzroście dochodu brutto zwiększenie tego, co zarabia „na rękę” będzie nieznaczne, właśnie przez wysoką stawkę krańcową podatku. Dla zachęcania ludzi do zwiększania intensywności pracy, albo podnoszenia kwalifikacji, stawka krańcowa jest ważna.
Mówiąc krótko: jeśli ktoś rocznie uzyskuje 6,6 tys. zł dochodu to będzie miał niezbyt dużą motywację, by walczyć o jego niewielki wzrost.
No tak, bo do progu 6,6 tys. zł stawka krańcowa wynosi zero, a już opodatkowanie każdej następnej złotówki wyniesie 32,4 proc. A to tylko stawka podatku dochodowego. Do tego doliczyć należy jeszcze składkę zdrowotną i ZUS. W tym przypadku ma to jednak nie tyle znaczenie motywacyjne, co nieco komplikuje system i trudno przewidzieć jaki będzie efekt tych rozwiązań. Ludzie mogą nie do końca wiedzieć, jaką mają kwotę wolną i często dowiedzą się o jej wysokości dopiero przy rocznym rozliczeniu podatkowym.
Mamy jeszcze drugi biegun skali – czyli osoby zarabiające ponad 127 tys. zł rocznie. Czy zabranie im kwoty wolnej oznacza dla nich podwyżkę podatków?
Tak, ale jest to - relatywnie do wysokości ich zarobków - niewielka zmiana. Praktycznie dla tych podatników nie odczuwalna. Oni stracą korzyść rzędu 560 zł rocznie, czyli niecałe 50 zł miesięcznie. To niewielka strata w stosunku do ich dochodu.
Zmiana bez znaczenia?
Z punktu widzenia jej wpływu na zachowanie na rynku pracy raczej tak. Różne międzynarodowe badania pokazują, że tzw. elastyczność podaży pracy w grupie osób z takimi zarobkami jest niska. Mówiąc prościej: niewielka podwyżka podatków w ich przypadku nie zmieni ich decyzji względem aktywności zawodowej.
Z waszych analiz wynika, że najwięcej na zmianach zyskają osoby samotne, ewentualnie bezdzietne małżeństwa. Dlaczego?
Korzyści z kwoty wolnej w przypadku rodziców z dziećmi paradoksalnie ogranicza ulga na dzieci. Odlicza się ją od podatku i składek na NFZ i ZUS, więc korzyści podatkowe się niwelują. Poza tym rodzin z dziećmi w grupie gospodarstw domowych z tak niskimi dochodami nie jest wiele. Głównie to właśnie osoby samotne, albo małżeństwa bezdzietne. Te typy rodzin w sumie zyskają 550 mln zł z 800 mln zł, jakie da podatnikom podniesienie kwoty wolnej.
Czy kwota wolna na tych nowych zasadach to rzeczywiście próba zwiększenia dochodów do dyspozycji najbiedniejszych gospodarstw domowych? Czy raczej wypełnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nakazał kwotę zwiększyć.
Dobrze byłoby usłyszeć oficjalne stanowisko rządu. Ale z pewnością konsekwencją tego rozwiązania będzie to, że korzyści odniosą głównie osoby o najniższych dochodach, i jak wynika z naszych analiz, przede wszystkim te, , które nie skorzystały do tej pory na innych rządowych programach. Rodziny z dziećmi skorzystały na programie 500 plus, emeryci na podwyżce minimalnej emerytury do 1000 zł. Na zmianach w kwocie wolnej skorzysta głównie grupa społeczeństwa w ciężkiej sytuacji materialnej, których dotychczasowe zmiany nie objęły. Mowa na przykład o rencistach, osobach pracujących dorywczo, czy chociażby o małżeństwach, gdzie pracuje jedna osoba i zarabia minimalną pensję. Oni na pewno zauważą te korzyści.
Zaskakujące jest to, jak wiele osób wykazuje roczny dochód do 6600 zł. Czy za tyle da się przeżyć?
Dochód na poziomie 6,600 rocznie to tzw. granica minimum egzystencji, czyli faktycznie najniższy poziom dochodu – dla samotnej osoby dorosłej – konieczny do przeżycia. Niestety w Polsce wciąż są gospodarstwa domowe o tak niskich dochodach. Jednak w przypadku części beneficjentów ostatnich zmian będą to również osoby mieszkające w gospodarstwach domowych o całkowitych dochodach przewyższających ten poziom. To na przykład osoby, które mieszkają z kimś, kto zarabia więcej. To może być rencista mieszkający z dwójką dorosłych dzieci, które uzyskują znacznie większe dochody, albo dorosłe dziecko pracujące dorywczo mieszkające z pracującymi rodzicami. Dlatego korzyści ze zmian w kwocie wolnej odczują nie tylko najbiedniejsze gospodarstwa domowe, ale również te o wyższym łącznym dochodzie. W grupie beneficjentów reformy mamy też takich, co uzyskują nieregularne dochody podlegające opodatkowaniu, a jednocześnie otrzymują wsparcie ze świadczeń socjalnych. Ale są też takie gospodarstwa jak np. małżeństwa utrzymujące się tylko jednej minimalnej pensji albo emerytury. Dla nich zmiany w kwocie wolnej będą odczuwalne.