Kazimierz Staszewski, lider Kultu, przyznał w RMF FM, że dla niego najistotniejsze jest, by władza - jakakolwiek - jak najmniej przeszkadzała mu w życiu. W związku z tym, że ta obecna nie robi tego bardziej czy mniej niż poprzednia, on nie zamierza się wypowiadać po żadnej ze stron. Po chwili przyznał jednak, że skorzystał na ostatniej zmianie polegającej na podniesieniu artystom kwoty ulgi podatkowej.
Robert Mazurek przypomniał mu jednak ich rozmowy z lata ubiegłego roku. - Sam mnie molestowałeś, czy powinieneś opowiedzieć się czy nie. Pamiętam nasze wymiany myśli. Ja byłem w Afryce, ty byłeś w Warszawie i wszyscy cię atakowali, żebyś powiedział, czy bronić sądów, czy bronić Polski. Czy bronić demokracji, czy Polski. Bo teraz masz taki wybór, stary, albo bronisz demokracji, albo Polski, nic po środku - mówił dziennikarz.
Kazik odpowiedział na to, wskazując na pewną sprzeczność, której się dopatrzył. - Ostatnio przeczytałem w jeden dzień książkę, zresztą dziennikarki Gazety Wyborczej pt. "Polska odwraca oczy", gdzie jest jednoznaczne określenie, że te sądy były jednak nie za fajne za jeszcze niedawnych lat. Skąd nagle taki pęd i taka ogromna chęć bronienia tej zmurszałej struktury w ogóle i tak dalej. Ja tylko pytam.
Wyznał również, że był werbowany przez Pawła Kukiza do zaangażowania się w walkę na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych. Bez skutku. - Ja misjonarzem absolutnie nie jestem i Polska nie jest dla mnie absolutnie wartością, dla której miałbym poświęcić szczęście, dobry czas i swoje jedyne życie. Jakbym miał trzy życia, jak w grach, może bym je poświęcił - podsumował Kazik.