Magdalena Rigamonti: Czy Jarosław Kaczyński jest oszustem?

Joanna Kluzik-Rostkowska: Na pewno wpadł we własne sidła. Przez trzydzieści lat przekonywał opinię publiczną, że interesy robią tylko ludzie nieuczciwi, że im większy biznes, tym większy układ. Ukrywał to, że prowadzi wielkie interesy, nie tylko z tego powodu, że mogłyby być potraktowane jako nieuczciwe, lecz też dlatego, że one godzą w tak pieczołowicie budowany przez dziesięciolecia jego wizerunek.

Reklama

Elektoratowi PiS to nie przeszkadza.

I tu się pani myli. To się oczywiście nie wydarzy w dwa dni, ale jego autorytet będzie słabł, a rozkład instytucji zarządzanych przez symbolicznych Bartłomiejów M. będzie coraz bardziej widoczny. Także dla zwolenników PiS. Jeszcze w ubiegłym tygodniu myślałam, że ci, którzy pracują w otoczeniu rządu wyłącznie dla własnych korzyści, mają używanie, bo prezes po prostu nad tym nie panuje. Teraz muszę uznać, że zajęty wygrywaniem wyborów, by móc zbudować wieże swojego życia, mógł nie zaprzątać tym sobie głowy. Na taśmach jest taki wątek, na który mało kto zwrócił uwagę: że ojciec Rydzyk też robi deweloperskie interesy i prezes mówi, że on się dziś z nim widzi, więc o tym porozmawia. To nie są idee, to nie są wartości, to nie jest myślenie o Polsce, to jest myślenie polityka o biznesie.

Dla dużej części elektoratu PiS o. Rydzyk jest wyrocznią.

Reklama

Bo poręczył uczciwość Bartłomieja M.? Litości. Teraz, kiedy wiadomo, że prezes Kaczyński prowadzi interesy, nie chce zapłacić za wykonaną pracę, coś negocjuje, choć nie ma do tego prawa, coś chce ukryć, to traci moralne prawo do grożenia wszystkim tym, którzy czerpią korzyści z bycia u władzy, którzy powołują się na wpływy polityczne. Traci moralny mandat do pryncypialnego egzekwowania uczciwości.

Sondaże mówią co innego.

Wewnętrzny rozkład w PiS będzie postępować. To nie jest środowisko jednolite. Zaczną się ruchy oddolne i znajdą się osoby zainteresowane wykorzystaniem sytuacji, w której lider słabnie.

Zaciera pani ręce?

Chciałabym móc się kłócić z przeciwnikami politycznymi o rzeczy ważne z punktu widzenia przeprowadzanych ustaw, a nie zacierać ręce.