PiS nie jest dla młodych zagrożeniem?
Ci, którzy nie głosują na Prawo i Sprawiedliwość, postrzegają moją partię jako groteskę, taką siermięgę, koturnowych, starych facetów. To się nadaje do omemowania, obśmiania, nie do budowania przeciw nam barykad, ewidentnie,
To teraz jest pan PR-owcem PiS. Kaczyński pana wzywa i pyta o radę.
Mogę opowiedzieć historię?
Proszę bardzo.
Jestem posłem debiutantem, pierwsze wyjazdowe posiedzenie klubu w Jachrance, nie byłbym sobą, gdybym nie zabrał głosu.
Co im pan powiedział?
Że są dwie grupy pokoleniowe, które musimy zagospodarować – młodzież i dzieci wojny, czyli seniorów, których dzieciństwo przypadło na lata II wojny światowej. Wszyscy zaczęli pytać, kim jest ten Kurzępa, co to za no name, co on gada. Prezes powiedział: "Ma profesor rację, tylko kto to zrobi?". Dziś, po trzech latach, sam obrabiam te dwie grządki – z jednej strony młodzież, z drugiej – organizuję kongresy dzieci wojny.
Super, co pan powie młodym?
Jesteśmy dla was nieco zabawni, może nawet groteskowi, nie udajemy nowoczesnych? Dobrze, ale jesteśmy za to wiarygodni i robimy to, co mówimy. Sprawdźcie to.
Młodzi są aż tak pragmatyczni, że powiedzą "dobra, będę głosował na obciachowców, bo są wiarygodni i matce dali 500+"?
Nie, ale dlatego że prócz deklaracji robią coś dla młodych, choćby zwalniają ich z PIT. Poza tym organizują spotkania młodych liderów, przez które przewalają się dziesiątki młodych ludzi, i oni widzą, że politycy PiS, którzy się tam pojawiają, są całkiem normalni. Druga rzecz – wystarczy spojrzeć na pokolenie wiceministrów, czyli 20-, 30-latków, które przebojem wdziera się na salony. Ja oczywiście jestem wkurzony, bo myślałem, że to mój czas, ale ja mam czas, ja poczekam… (śmiech)