Dlaczego szef PO Grzegorz Schetyna zdecydował, że nie będzie ubiegać się o reelekcję?
Andrzej Halicki: W moim odczuciu bardzo uczciwie i po męsku zamknął cztery lata. Objął szefowanie w Platformie w sytuacji poparcia dla partii na poziomie 9-10 procent, zapowiadał zbudowanie ugrupowania rządzącego z 30-procentowym poparciem i ten cel konsekwentnie realizował. Zabrakło tej wisienki na torcie, czyli większości w Sejmie.
Ta wisienka zdecydowała?
Otwieramy dziś nowy rozdział, nowe cztery lata i nowe wyzwania. Trzeba przede wszystkim mocno skoncentrować się na prezydenckiej kampanii wyborczej, włączając w nią kolejne osoby.
Dlaczego pana zdaniem Tomasz Siemoniak jest najlepszym kandydatem na miejsce Grzegorza Schetyny?
Mam pełne zaufanie do jego kompetencji i całej jego drogi życiowej, bo obserwuję ją z bliska. Oprócz doświadczenia ma zdolność do budowania porozumienia. I to porozumienia wewnętrznego, gdy Platforma była formacją bardzo szeroką, mającą rozbudowane skrzydła. Miał wtedy dobry słuch, potrafił w sposób koncyliacyjny budować propozycje legislacyjne, godzące skrzydło liberalne z konserwatywnym. Ale ma też zdolność budowania koalicji Platformy z innymi ugrupowaniami.
Borys Budka czy Bogdan Zdrojewski nie są tak dobrzy?
Na pewno Tomasz Siemoniak jest bardzo dobry, co wiem z racji znajomości z nim. Nie mam takiego doświadczenia w odniesieniu do innych osób. Oczywiście oni również wszyscy przeszli przez doświadczenie rządowe czy samorządowe. Nie są to kandydaci, którzy byliby jakąś wielką niewiadomą. Każdy ma swoją drogę życiową. Myślę, że na koniec trzeba będzie położyć wszystkie ręce na pokład, bo wszyscy będą potrzebni. Trzeba tylko zbudować zespół w taki sposób, aby każdy w nim znalazł odpowiednią rolę. Borys Budka jest szefem klubu parlamentarnego, złożonego z różnych środowisk. Bartosz Arłukowicz jest znakomity w kampaniach wyborczych, a przed nami chyba najważniejsza kampania - prezydencka. Każdy w tym zespole może się znaleźć.
W kuluarach największe szanse na nowego przewodniczącego daje się Borysowi Budce...
Nie wiem, kto ma największe szanse. Wybierać będą wszyscy członkowie Platformy. Ciężko zmierzyć, kto ma szanse i ciężko cokolwiek przepowiedzieć. Najważniejsze będzie to, jaką wizję funkcjonowania formacji przedstawią kandydaci. Nikt chyba nie neguje, że strategia budowania wspólnej i szerokiej reprezentacji miała sens. Ważne, by ktoś był zdolny do odtworzenia tego procesu, a nie zamykania się i budowania czegoś hermetycznego.
Czy nie sądzi pan, że skoro Grzegorz Schetyna wycofał się uznając, że ma małe szanse, jego poparcie dla Siemoniaka może być rodzajem pocałunku śmierci?
Nie można tego ujmować w ten sposób. Zarówno Tomasz Siemoniak, jak Borys Budka są wiceprzewodniczącymi i zdecydowali 4 lata temu, że dobrze jest się porozumieć, żeby zbudować spójny koherentny model zarządzania partią wraz z Grzegorzem Schetyną.
Sugeruje pan, że analogiczne porozumienie jest możliwe teraz?
Ja tylko mówię, że to nie jest nic dziwnego, że obaj byli kandydaci w momencie zamknięcia tego czteroletniego rozdziału są znów kandydatami. Oceńmy, który z nich jest bardziej atrakcyjny w kontekście planu dla PO, a na koniec, jak wierzę, wszyscy będą mogli ze sobą zgodnie współpracować i ich porozumienie w takiej czy innej postaci będzie służyło Platformie.