Pod koniec lutego ukaże się najnowsza książka ks. Zaleskiego pt. „Moje życie nielegalne”. Autor ujawni w niej m.in. kulisy nacisków, jakim był poddawany w ostatnich dwóch latach, gdy pracował nad książką „Księża wobec bezpieki”.

Reklama

DZIENNIK przypomina, że w pracy tej ks. Zaleski opisał inwigilację duchownych w Polsce przez służby specjalne PRL, podał także nazwiska duchownych, którzy byli tajnymi współpracownikami SB. Nim doszło do druku książki, wielu księży starało się wstrzymać jej publikację. Robili to jednak nie tylko ci, którzy obawiali się ujawnienia współpracy z SB.

"Równie istotnym powodem blokowania książki był strach przed ujawnieniem spraw obyczajowych" - mówi nam ks. Zaleski. Przyznaje, że w czasie swoich badań natknął się na dużo informacji dotyczących prywatnego życia księży i wiele z nich stawiało opisywane osoby w złym świetle.

Jednocześnie zastrzega, że nigdy nie ujawnił nazwisk takich księży i nie ma zamiaru tego zrobić nawet w drugim wydaniu "Księży wobec bezpieki", które ma ukazać się pod koniec roku. Podkreśla przy tym, że to, iż Służba Bezpieczeństwa znalazła na jakiegoś księdza obyczajowego "haka" wcale nie oznaczało z jego strony automatycznej zgody na współpracę.

Reklama

"Są przypadki, że mimo obawy kompromitacji księża odmawiali donoszenia" - podkreśla. Analizę ks. Zaleskiego potwierdza historyk IPN dr Antoni Dudek. "SB gromadziło kompromitujące dane obyczajowe dotyczące inwigilowanych środowisk, istnieje też takie dossier na temat księży".

Zgadzam się z diagnozą ks. Zaleskiego, że powodem niechęci do lustracji przez duchownych jest strach przed ujawnieniem współpracy, solidarność korporacyjna oraz właśnie sprawy obyczajowe. Książka „Moje życie nielegalne” to wywiad rzeka. Odpowiadając na pytania red. Wojciecha Bonowicza z wydawnictwa Znak, ks. Zaleski opowiada m.in. o swoich ormiańskich korzeniach, powołaniu, pracy na rzecz niepełnosprawnych. Ostatni, najobszerniejszy rozdział dotyczy kulis lustracji Kościoła.