Obu panów łączy to, że w wielu, by nie powiedzieć większości krajów świata są jedynymi (zwłaszcza po śmierci Jana Pawła II) znanymi Polakami. Zapewne Wałęsa w to nie uwierzy, ale zdaje się, że konkurencję tę wygrywa Zibi. Sorry Lechu, w Iranie nikt nie wiedział kim jesteś, a Bońka nawet kilkuletnie smyki kojarzyły. Jakim cudem? Nie wiem, ale może sygnał telewizyjny wędruje tam z kilkunastoletnim opóźnieniem?

Reklama

Pora jednak i Trzeci Świat uświadomić, że Boniek jest postacią z gruntu niesłuszną, wsteczną i nietolerancyjną. Niemiecka telewizja ZDF odkryła nawet w Bońku homofoba. Nie żeby czynił w szatni jakieś przykrości kolegom o innej orientacji, nie żeby kamieniami na manifestacjach w nich miotał, nic z tych rzeczy. Jest gorzej, znacznie gorzej. Otóż Boniek Zbigniew, piłkarz rodem z Bydgoszczy, popełnił, o matko, jak mi ciężko o tym pisać, myślozbrodnię.

On, tyle lat na Zachodzie chowany, tamtejsze telewizje oglądający, prasę czytający, wyzionął z siebie takie oto słowa: „Jestem tradycjonalistą. Lubię normalne życie. Jestem za normalnymi relacjami między kobietą i mężczyzną. Nie interesuje mnie, czy piłkarz jest gejem, czy nie, ale im więcej kurzu się podnosi przy mówieniu o tym, tym ja bardziej się od tego dystansuję. Kto powiedział, że musimy wszystko akceptować? Że musimy uczyć o wszystkim nasze dzieci?”

No i co, nie oburza to państwa? Naprawdę?! No przepraszam, ale na takim poziomie to my nie będziemy dyskutowali. Boniek dopuścił się wszak oczywistej zniewagi i winien przeprosić, pokajać się, wyrazić szczerą wolę poprawy i udać się na terapię do psychologa wskazanego przez Roberta Biedronia. Sprawa jest oczywista.

Reklama

Cała historia z Bońkiem jest tak absurdalna, że musiała się wydarzyć – nikt nie byłby w stanie jej wymyślić. Pokazuje też, że ideologom postępu – i to wcale niekoniecznie gejom – nie chodzi o żadną tolerancję. W słowach piłkarza trudno się wszak doszukać jakiejkolwiek nietolerancji. Im chodzi o niczym nieskrępowaną, bezwarunkową akceptację i wsparcie. O entuzjazm dla postępu.

No dobra, ale czy to działa w obie strony? Czy gdyby Boniek ogłosił się teraz wszechpolakiem i razem z Wałęsą ruszył w tournee wspierające Ganleya, to też byście go poparli? I ucałowali na drogę? No dobra, może z tym całowaniem to nie przesadzajmy.