Ale z naszych informacji wynika, że praktycznie nie ma już szans, by UE podjęła decyzję o zwiększeniu zobowiązań do redukcji emisji dwutlenku węgla z obowiązujących 20 proc. do 30 proc. To stanowisko jakie reprezentuje też Polska i inne nowe kraje członkowskie UE. Od środy trwa w Bonn spotkanie Europejskiej Partii Ludowej, na którym nasi politycy prowadzili rozmowy w tej sprawie. Przeciwko takim staraniom Polski protestował w Warszawie Greenpeace. Ale znacznie trudniejsze dla rządu mogłyby być protesty górników. Ci domagają się zawetowania pakietu klimatycznego na konferencji w Kopenhadze, a wcześniej w Brukseli.

Reklama

Z wyliczeń górniczej "Solidarności" wynika, że do 2020 roku, kiedy kraje Unii Europejskiej mają zmniejszać emisję gazów cieplarnianych, zniknie w nich milion miejsc pracy. W samej Polsce zlikwidowanych zostałoby ich nawet 200 tys. "Chodzi nie tylko o etaty pracowników kopalni, hut, czy koksowni, które właściwie będą skazane na zamknięcie, ale osoby zatrudnione w branżach luźno powiązanych z systemem paliwowo-energetycznym. Musimy bić na alarm" - twierdzi Kazimierz Grajcarek, szef sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność". Jego zdaniem wprowadzenie nowych przepisów o CO2 może oznaczać katastrofę dla polskiego górnictwa i opartej w 95 proc. na węglu energetyki.

Tak ostre stanowisko związkowców budzi jednak sprzeciw organizacji pozarządowych zainteresowanych działaniami na rzecz ochrony klimatu. "Nie znam metodologii, ale trudno uwierzyć, że tak wielka grupa pracowników zostanie bez pracy. Przecież nie wszystkie elektrownie węglowe czy kopalnie upadną" - twierdzi Zbigniew Karaczun, ekspert Koalicji Klimatycznej i prezes Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego. Jego zdaniem nastąpi przesunięcie na rynku pracy i powstanie szereg "zielonych" stanowisk.

Z badanych Komisji Europejskiej wynika, że obecnie przemysł przyjazny środowisku stworzył już 3,4 mln miejsc pracy w Europie, a jego obroty sięgnęły 227 mld euro. Ale ten argument związkowców nie zadowala. "Nowych miejsc pracy, związanych z "zieloną" energetyką przybędzie około 200 tys. U nas zaledwie 30-40 tys. I nie będzie tu raczej mowy o wymianie. Ci którzy stracą pracę w kopalni, nie zostaną zatrudnieni w elektrowni jądrowej" - twierdzi Grajcarek.

Reklama

Ekspert KPP Henryk Michałowicz przyznaje, że działalnia proklimatyczne będą miały spory wpływ na gospodarkę i doprowadzą do likwidacji miejsc pracy. "Ale jak wielu? To wróżenie z fusów" - twierdzi.

Choć związkowcy i eksperci przerzucją się argumentami to mówiąc o społecznych skutkach konferencji kopenhaskiej w jednym punkcie są zgodni. Ich zdaniem pakiet klimatyczny to jeden z najważniejszych dokumentów negocjowanych w UE od czasu polskiej akcesji.