"GW" w poniedziałek ujawniła, że Sławomir Cenckiewicz stracił dostęp do informacji niejawnych ze względu na zatajenie w ankiecie bezpieczeństwa nazw leków, które miał przyjmować. Dziennik nie podał nazw konkretnych preparatów. Zaznaczył jednak, że chodzi o dwa leki, które "działają na ośrodkowy układ nerwowy, jeden jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny i przy przedawkowaniu jest groźny dla życia".

Dane szczególnie wrażliwe

Po publikacji oświadczenie wydała Naczelna Izba Lekarska. "Informacje o przyjmowanych przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca. NIL zwraca się do organów państwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym ujawnieniem opinii publicznej źródła tego wycieku" - napisano w komunikacie. "Jednocześnie apelujemy do przedstawicieli mediów o szczególną ostrożność w przekazywaniu tego typu treści, gdyż mogą one nie tylko naruszyć fundamentalne prawa pacjenta, ale doprowadzić do spadku zaufania pacjentów do całego procesu leczenia i bezpieczeństwa ich danych medycznych, a także stygmatyzacji osób chorych" - dodała Naczelna Izba Lekarska.

Reklama

Stanowisko Tomasza Siemoniaka

Na antenie Radia Plus minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak zapowiedział postępowanie wyjaśniające, które ma ustalić czy dane dotyczące leków szefa BBN wyciekły ze służb specjalnych. "Nie ma zgody na wycieki ze służb w każdej sprawie, kogokolwiek to dotyczy" - podkreślił minister.

Dzień wcześniej szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz prowadził dyskusję w mediach społecznościowych z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" Bartoszem Wielińskim.

"Problem nie polega na tym, że Cenckiewicz wykupił jakąś receptę, czy że ma konserwatywne poglądy, tylko że zataił przed SKW fakt leczenia psychiatrycznego" - napisał redaktor. Prezydencki minister odniósł się do wpisu, określając dziennikarza mianem "kłamcy".

Oburzeni politycy PiS zawiadamiają prokuraturę

Wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka razem z posłem Andrzejem Śliwką złożył zawiadomienie do prokuratury. "Ujawnienie lub spreparowanie informacji pochodzących z ankiety bezpieczeństwa osobowego prof. Cenckiewicza to nie tylko podważenie zaufania do państwa i naruszenie elementarnych zasad funkcjonowania służb specjalnych. To także przestępstwo przekroczenia uprawnień" - podkreślił były szef MON. "Dlatego kierujemy zawiadomienie do prokuratury wobec Jarosława Stróżyka, szefa SKW. Prokuratura Żurka zapewne obejmie Stróżyka parasolem ochronnym, ale o tej sprawie nigdy nie zapomnimy" - dodał Błaszczak.