We wtorek przedsiębiorca przysłał do Sejmu pismo, w którym proponuje przesunięcie czwartkowego terminu swojego przesłuchania. Prosi też o możliwość zeznawania w Krakowie lub za pomącą łączy telekonferencyjnych. "Prośbę uzasadnia tym, że przez cały czas poddawany jest zabiegom chemioterapii" - wyjaśnia członek komisji Zbigniew Wassermann (PiS). Ocenia, że komisja mogłaby przychylić się do prośby przedsiębiorcy. "Możemy zrezygnować z wzywania tego świadka i wykorzystać zeznania składane w prokuraturze. Ale do tego potrzebny byłby wniosek o wykreślenie Koska z listy świadków" - uważa szef komisji Mirosław Sekuła (PO).

Reklama

Jan Kosek miał zeznawać z czwartek, razem z głównym bohaterem afery, biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem. Według materiałów CBA dotyczących przebiegu prac nad zmianami w ustawie hazardowej to właśnie na rzecz Koska i Sobiesiaka mieli lobbować politycy PO Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki. Obaj, zeznając już przed komisją, zaprzeczyli temu.

Prezydium komisji hazardowej postanowiło, że w czwartek zamiast Koska śledczy przesłuchają szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego.

We wtorek posłowie przesłuchiwali Grzegorza Maja, prawnika Totalizatora Sportowego w czasach PiS. Zapewniał śledczych, że nie był autorem projektu ustawy, której rozwiązania były korzystne właśnie dla TS i amerykańskiej firmy GTech. Tym samym zaprzeczał wcześniejszym doniesieniom mediów i analizie CBA, według których projekt zakładający obniżenie opodatkowania wideoloterii powstał właśnie w Totalizatorze. Jednocześnie twierdził, że rozwiązania zaproponowane przez niego i prezesa TS miały poprawić kondycję państwowej firmy.