W rozmowie z RMF FM Wassermann stwierdził, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić komu i za co mogą być postawione zarzuty. Przyznał jednak, że zeznania byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego różnią się od wczorajszych zeznań Sobiesiaka. Biznesmen powiedział bowiem, że po wybuchu afery widział się z Drzewieckim w USA.
Częś niejawna wczorajszego przesłuchania to zdaniem Wassermanna "dowcip". "Czy Sobiesiak odświeżył sobie pamięć?" - pytał Konrad iasecki z RMF FM.
"Tak bardzo, że wybuchaliśmy co chwila śmiechem. 28 lat pracy w hazardzie, a on mówi: <nie pytajcie mnie o hazard, bo ja się na tym kompletnie nie znam. Ale wiecie jaki premier Donald Tusk popełnił błąd? Taki, że nie poprosił mnie o konsultację przy tworzeniu ustawy hazardowej>" - relacjonuje Wassermann.
Pose twierdził, że w aferze chodzi o "wytworzenie relacji i pewnych środowisk, które są sobie coś winne". "Ja nie zazdroszczę Platformie takich relacji. Pomimo jego pieniędzy nie chciałbym, żeby Sobiesiak był moim znajomym" - powiedział.
"Pomimo jego pieniędzy, nie chciałbym być znajomym Ryszarda Sobiesiaka" - powiedział Zbigniew Wassermann, członek sejmowej komisji śledczej ds. afery hazardowej. Stwierdził, że podczas utajnionej części przesłuchania Sobiesiaka "posłowie co chwila wybuchali śmiechem".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama