Sekuła, pytany w czwartek wieczorem przez dziennikarzy o decyzję władz PiS, odmówił komentarza.

"Komitet Polityczny wyraża zdecydowaną dezaprobatę wobec sposobu kierowania komisją hazardową przez posła Mirosława Sekułę, który z premedytacją dezorganizuje prace komisji śledczej i skutecznie przeszkadza w wyświetleniu prawdy o aferze hazardowej i jej bohaterach" - czytamy w komunikacie podpisanym przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, przekazanym w czwartek PAP.

Reklama

PiS ma największe zastrzeżenia do postawy Sekuły podczas czwartkowego przesłuchania biznesmena Ryszarda Sobiesiaka - jak napisano w komunikacie PiS - "bossa hazardu, któremu przewodniczący pozwalał w czasie przesłuchania na obrażanie instytucji państwowych, Sejmu, śledczych i dziennikarzy".

"W trosce o obronę godności Sejmu i jego organów oraz o wyświetlenie pełnej prawdy na temat afery hazardowej posłowie Prawa i Sprawiedliwości przygotują wniosek o odwołanie Mirosława Sekuły z funkcji przewodniczącego komisji śledczej" - głosi komunikat władz PiS. Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak dodał w rozmowie z PAP, że wniosek ma być gotowy w ciągu kilku dni.

Działania przewodniczącego komisji śledczej skrytykował też zasiadający w niej poseł PiS Zbigniew Wassermann. W przerwie czwartkowej zamkniętej dla mediów części posiedzenia, podczas której przesłuchiwany był Sobiesiak, Wassermann mówił dziennikarzom, że sposób, w jaki przewodniczący komisji prowadzi obrady, to kpina.

W jego ocenie - szkoda, że posiedzenie zostało zamknięte dla mediów, bo widzowie nie mogli obserwować, "jaki kabaret odbywa się za zamkniętymi drzwiami". "Ten kabaret pokazałby ludziom, jak ktoś, kto występuje w takiej roli (bohatera afery i świadka przed komisją) traktuje Sejm polski i nasze umocowanie do tego, żeby wyjaśniać tę sprawę" - oświadczył.

Krytykował również fakt, że Sekuła - mimo późnej pory - zdecydował, że w czwartek odbędzie się jeszcze przesłuchanie kolejnego świadka - szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego. Zwrócił uwagę, że w piątek śledczy mają kolejne przesłuchanie - b. wicepremiera i szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego - i nie mogą się do niego przygotować. "To jest kompletny absurd to, co się tu dzieje" - mówił poseł PiS.

Reklama

czytaj dalej



Pierwsza, poranna część czwartkowego przesłuchania Sobiesiaka przed hazardową komisją śledczą była otwarta dla mediów. Pełnomocnik świadka złożył wówczas wniosek o wyłączenie z przesłuchania Zbigniewa Wassermanna. Uzasadniając wniosek Ryszard Bedryj stwierdził, że poseł PiS wielokrotnie - podczas dotychczasowych przesłuchań przed komisją oraz w mediach - wypowiadał się o Sobiesiaku w sposób "stronniczy". Komisja nie zgodziła się jednak na wyłączenie Wassermanna.

Sam Sobiesiak w porannej części posiedzenia wygłosił jedynie swobodną wypowiedź. Oświadczył m.in., że nie było tzw. afery hazardowej, a on nikogo nielegalnie nie nakłaniał do dokonania zmian w jakiejkolwiek ustawie. Oskarżył b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego o manipulację i kłamstwo.

Powiedział też, że o b. szefie CBA należy mówić "Mariusz K.", bo toczą się przeciwko niemu postępowania prokuratorskie, a w jednej sprawie ma zarzuty. "Aż kusi mnie, aby w tym momencie spytać panią poseł Kempę i pana Wassermanna: nie wstydzicie się państwo, że macie znajomego pana Mariusza K. z prokuratorskimi zarzutami? Czy taki stan rzeczy was nie dyskredytuje?" - dodał.

Stwierdził też, że od pięciu miesięcy on, jego rodzina i należące do niego firmy są "przedmiotem oszczerstw i nagonki medialnej". Mówił też, że jako przedsiębiorca musi "codziennie radzić sobie w absurdalnym świecie wzajemnie sprzecznych przepisów prawnych, pracowicie tworzonych przez posłów i zwalczać bezprawne decyzje podejmowane przez bezmyślnych urzędników, opłacanych także z jego podatków".

Potem wystąpił z wnioskiem, by przesłuchanie przez posłów odbyło się na posiedzeniu zamkniętym dla mediów. Komisja nie zgodziła się na to i posłowie przystąpili do zadawania pytań.

Jednak biznesmen najpierw uchylał się od odpowiedzi, następnie odpowiedział zdawkowo na kilka pytań, w przypadku większości odpowiadał jednak "nie wiem", "nie pamiętam", "nie mam nic do dodania". Gdy taka sytuacja się przedłużała, Sekuła złożył wniosek o dalsze przesłuchanie biznesmena na zamkniętym posiedzeniu. Poparli go pozostali członkowie komisji z PO i Franciszek Stefaniuk z PSL, przeciw byli posłowie PiS i Lewicy.

W rezultacie do godz. 20.45 w czwartek komisja przesłuchiwała Sobiesiaka za zamkniętymi drzwiami.