To ważny sygnał zarówno dla sympatyków , jak i przeciwników Jarosława Kaczyńskiego, którzy usztywnili swój pogląd na temat PiS-owskiego kandydata na prezydenta. Będą musieli swe poglądy uelastycznić, bo prezes PiS - jak się okazuje - nie przekreśla od razu ludzi z powodu przynależności partyjnej.

Być może to konsekwencja zawiłych rodzinnych perturbacji i dramatu, który dotknął go w kwietniu. Po stracie brata, on i córka Lecha Kaczyńskiego zbliżyli się do siebie. Razem spędzają sporo czasu, a - jak donosi "Super Express" - dzieci Marty Kaczyńskiej-Dubienieckiej nazywają szefa PiS "dziadkiem".

Bulwarówka twierdzi, że Jarosław Kaczyński nie wykazywał dotąd woli zbliżenia się do rodziny Dubienieckich, związanych z pomorską lewicą (i teść i mąż Marty Kaczyńskiej byli działaczami SLD). Teraz się to zmieniło. Zaplanowano nawet wspólny obiad. "Konkretna data nie jest jeszcze ustalona. Spotkanie ma odbyć się wkrótce w Warszawie" - powiedział bliski współpracownik prezesa PiS.


>>>Zobacz cały artykuł na stronie se.pl






Reklama