Dlatego wyniki polskich wyborów odebraliśmy ze złośliwą radością - oto najbardziej zawzięci wrogowie Rosji stracili poparcie polskiego społeczeństwa. Może radość z tego, że ktoś oberwał po głowie, nie jest cnotą, ale naprawdę bardzo ucieszyliśmy się z porażki braci Kaczyńskich.

Reklama

Teraz po wyborach rosyjsko-polskie stosunki powinny wreszcie wrócić do normalności. Oczywiście nie oczekujemy żadnych strategicznych zmian: Polska na pewno będzie kontynuowała swój rozwój pod amerykańską flagą, a jej polityka pozostanie w dużej mierze antyrosyjska. Główne zmiany nastąpią w stosunkach z Unią Europejską - dla Rosji będą to zmiany pozytywne.

Liczymy przede wszystkim na to, że wreszcie uregulowana zostanie kwestia eksportu polskiego mięsa do naszego kraju. Dotychczas przyczyną przeciągania się tego konfliktu był wyłącznie złośliwy upór braci Kaczyńskich. Ale teraz Warszawa najwyraźniej odchodzi od absurdalnego podejścia do polityki. Czytałem i słyszałem ostatnie wystąpienia szefa zwycięskiej Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i zauważyłem, że ton jego krytyki pod adresem Prawa i Sprawiedliwości był bardzo podobny do wypowiedzi, jakie można usłyszeć w Rosji. Zresztą w podobnym stylu wypowiadała się niemiecka, francuska, hiszpańska i włoska prasa. Nikt nie lubił braci Kaczyńskich.

Ograniczenie władzy PiS w Polsce stwarza wreszcie możliwość przeniesienia dialogu rosyjsko-polskiego na inny poziom. Wreszcie możemy rozmawiać nie tylko o problemach, ale i o możliwościach współpracy. Dlatego swoją pierwszą wizytę w Moskwie Donald Tusk powinien zacząć od spraw wymagających natychmiastowej interwencji, choćby od wspomnianego już importu mięsa. Rosja polskiego mięsa bardzo potrzebuje, bo przecież nikogo nie zachwycają rosnące ceny naszych własnych wyrobów. My nie chcemy tylko zakażonej wołowiny niewiadomego pochodzenia z podrobionym polskim stemplem, jaką oferowano nam do tej pory.
Takich nierozwiązanych spraw dotyczących naszej współpracy gospodarczej jest mnóstwo. A przecież właśnie rozwój stosunków gospodarczych jest priorytetem i dla Polski, i dla Rosji. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że możliwości współpracy na poziomie politycznym napotykają poważne przeszkody, natomiast jak najbardziej realne jest usunięcie tych politycznych problemów, które blokują rozwój stosunków gospodarczych.

Reklama

Rosja jest bardzo zainteresowana rozwojem ekonomicznych stosunków z Polską. A możliwości są naprawdę duże. Spójrzmy tylko na energetykę, w której współpraca mogłaby mieć bardziej systemowy charakter. Po co ograniczać się - jak do tej pory - jedynie do importu rosyjskich surowców i obrabiania ich w Polsce? Inny przykład to branża stoczniowa: Rosja zamierza modernizować swoją flotę i bogate polskie doświadczenie w tej dziedzinie bardzo by się nam przydało. Warto też przypomnieć sobie o stworzonych jeszcze w czasach Związku Sowieckiego łańcuchach technologicznych. Właściciele wielu przedsiębiorstw zmienili się, niektóre fabryki przeszły modernizację, ale profil ich działalności w większości pozostał bez zmian. Polsko-rosyjski handel maszynami nie oznacza automatycznie przywrócenia Układu Warszawskiego. Ten, kto tak myśli, jest po prostu szalony. Na szczęście ostatnie wybory parlamentarne w Polsce pokazały, że poziom politycznego szaleństwa znacząco się obniżył.

Polska jest teraz w najlepszej bodaj w całej swojej historii sytuacji - ma najpotężniejszych sojuszników, jest członkiem najważniejszych światowych organizacji, jej gospodarka prężnie się rozwija. Bezpieczeństwu waszego kraju może zagrozić jedynie awanturnictwo USA i NATO.

Czego Polska może się bać? Kontroli ze strony Rosji? Rosja nie jest zainteresowana żadnym kontrolowaniem Polski. Mamy własną ścieżkę rozwoju i jesteśmy zainteresowani równoległym rozwojem sąsiednich krajów, w tym również Polski, Ukrainy oraz Białorusi. Skromnie i nieśmiało, ale wytrwale dążymy do rozwoju współpracy gospodarczej z sąsiadami.

Reklama

Próby politycznego blokowania tej współpracy czy izolowania Rosji to bardzo niemądra polityka. Jeśli ktoś myśli, że ogromny kraj nie będzie jądrem tej czy innej grupy państw, albo że Rosję uda się skłócić z sąsiadami, to grubo się myli. Uważam, że chęć zbudowania dobrych stosunków z sąsiednimi państwami jest jak najbardziej naturalna. Natomiast rusofobia i próby otoczenia Rosji wrogimi jej reżimami są nienaturalne, nierealistyczne i niemądre. I każdy, kto je podejmuje, prędzej czy później poniesie klęskę. Interesy sąsiadów trzeba szanować, interesy Rosji również. Jesteśmy nagminnie oskarżani o wykorzystywanie mechanizmów gospodarczych do osiągania własnych celów politycznych. Zgoda, robimy to. Ale czy Amerykanie tego nie robią? Takie oskarżenia są doprawdy śmieszne. Równie dobrze można krzyczeć głośno, że oddychamy. Sto pięćdziesiąt milionów Rosjan zużywa tlen naszej planety! Ale przecież robią to również Chińczycy.

Nie rozumiem rusofobii i rusofobów. W Polsce wiele pisze się o Rosji w negatywnym kontekście, demaskuje się różne spiski. U nas o Polsce nie wspomina się prawie wcale, nie ma niechęci wobec waszego kraju. Owszem, drażniła nas polityka waszych oficjalnych władz, ale Rosjan wasz kraj tak naprawdę niewiele obchodzi. Raczej jesteście postrzegani jako kolejny amerykański satelita. Bo czy w przeciwnym razie wysłalibyście swoje wojska do Iraku?

Nawet w dziedzinie stosunków dwustronnych rozmowy z polskimi władzami nie są specjalnie skuteczne, o wiele łatwiej o nich mówić w Waszyngtonie i Brukseli. Polska nie jest przez Kreml odbierana jako niepodległe państwo. Kiedyś w Rosji istniało powiedzenie "kurica nie ptica, Polsza nie zagranica", które zakładało waszą zależność od Związku Sowieckiego. Powiedzenie jest nadal aktualne, tylko że teraz prawdziwymi gospodarzami w Polsce są Amerykanie. A dla nas to zagranica do kwadratu. Liczymy, że nowy polski rząd to zmieni.