W sobotę zgodę na formowanie wspólnego rządu wyraziły władze obu partii. Tak jak przewidywał DZIENNIK, było krótko, sprawnie i jednogłośnie. Kolejny punkt scenariusza tworzenia nowego rządu został zrealizowany. To już ostatnia prosta przed powołaniem gabinetu. Poprzedzi go jeszcze podpisanie lapidarnej deklaracji koalicyjnej. Poza nią PO i PSL nie przygotują żadnego innego dokumentu.

Reklama

Nie będzie kilkusetstronicowych deklaracji programowych czy załączników z ustawami, które należy przyjąć i aneksów do nich. Deklaracja, której ostateczny kształt nadali Zbigniew Chlebowski z PO i Eugeniusz Grzeszczak z PSL, jest bardzo ogólna. Nie ma nic o programie rządu, jego priorytetach i wyzwaniach. Dla sygnatariuszy wszystko jest jasne. "Razem tworzymy lepszą przyszłość. By żyło się lepiej. Wszystkim" - te hasła wyborcze PO i PSL powtórzono w dokumencie dwukrotnie.

Ale w tekście ukryto jeszcze coś - to zapis o nieforsowaniu rozwiązań wbrew partnerowi koalicyjnemu. W PSL-owskich kręgach Waldemar Pawlak nazywa go Joaniną. Zgodnie z nim wszystkie decyzje mają być ustalane drogą kompromisu, a jeżeli nie uda się go osiągnąć - sprawa będzie przewlekana. To nawiązanie do unijnego mechanizmu, który postulowała niedawno Polska, a który pozwala na odłożenie w czasie nieakceptowanych przez mniejszość decyzji. "W przypadku koalicji to pewnie wieczne nigdy" - mówi anonimowo poseł PO zajmujący się gospodarką.

Już teraz wiadomo, że Platforma nie będzie forsować niektórych punktów swojego programu. Z ustaleń DZIENNIKA wynika, że główne ustępstwa to rezygnacja ze zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu z proporcjonalnej na większościową, z podatku liniowego i pomysłu wprowadzenia bonu edukacyjnego. Nie we wszystkim jednak ustąpi ludowcom.

Jak dowiedział się DZIENNIK, to Platforma obsadzi Ministerstwo Środowiska. PSL dostanie natomiast resort pracy, ale kandydata na razie nie ma. Wojciech Kosiniak-Kamysz, z którym negocjował Pawlak, odmówił podjęcia się tego zadania. Kolejna niewiadoma to minister rozwoju regionalnego. Pozostałe kandydatury podane przez DZIENNIK w weekendowym wydaniu lider PO potwierdził w sobotę.

Nie wiadomo, czy to to, że Donald Tusk nie ma jeszcze skompletowanego gabinetu, sprawiło, że przyszły premier wbrew zapowiedziom, choć minęły grubo ponad 24 godziny od powierzenia mu misji tworzenia rządu, dotąd nie przedstawił prezydentowi listy ministrów. Mimo to doszło do pewnego ocieplenia stosunków między Tuskiem a Lechem Kaczyńskim. W trakcie niedzielnych uroczystości pod Grobem Nieznanego Żołnierza zamienili ze sobą kilka zdań. Ale o rządzie nie rozmawiali.

Dziś kolejne spotkanie liderów PO i PSL. Tusk i Pawlak będą rozmawiać o tezach expose przyszłego premiera.