"Jeśli politycy chcą brać udział w rekolekcjach, to znaczy, że poważnie traktują swoją wiarę" - przekonywał Donald Tusk. Dodał, że jego zdaniem pytanie, po co organizować takie "dni skupienia", z punktu widzenia ludzi wierzących jest niestosowne.
Sam szef rządu nie weźmie udziału w rozpoczynających się dziś dwudniowych rekolekcjach polityków Platformy. Posłowie, senatorowie i eurodeputowani tej partii spotykają się w klasztorze benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem.
Tusk tłumaczył, że jego kalendarz jest wypełniony po brzegi. A poza tym on jest "spokojnym człowiekiem" i nie potrzebuje takiego wyjazdu. "Ja się będę wyciszał, jednocześnie pracując" - zapowiedział szef rządu, który w niedzielę wybiera się w ważną podróż do Stanów Zjednoczonych.
A za oceanem nie będzie już prosić Amerykanów o zniesienie wiz. "Skończyło się. Stany Zjednoczone robią błąd, utrzymując wobec Polaków ten rygor" - powiedział premier.
"Nie jest obowiązkiem szefa rządu prosić o zniesienie wiz. Nie jesteśmy w takiej pozycji, to Stany Zjednoczone będą stratne, a nie my - tłumaczy Donald Tusk.