Senyszyn jest wiceprzewodniczącą SLD. Od kilku miesięcy jeździ po kraju, odwiedza regionalne struktury i rozmawia z działaczami partii. Swoje podróże po Polsce tłumaczy obowiązkami poselskimi i potrzebą kontaktu z wyborcami.

Reklama

"Ostatnio byłam w Sztumie i Białymstoku, wcześniej jeździłam po Opolszczyźnie" - mówi posłanka wybrana w Gdyni. Podkreśla, że wyborcy i działacze lewicy dobrze oceniają jej działalność i namawiają ją do kandydowania na funkcję przewodniczącej SLD w czerwcu na kongresie partii.

"Kiedy spotykam się z działaczami partii w kołach, to prawie wszyscy mają takie poglądy jak ja. Ale im wyżej w partii, tym poglądy stają się bardziej centrolewicowe" - żali się Joanna Senyszyn. Dodaje jednak, że wystarcza jej stanowisko wiceszefowej SLD. W zapewnienia te nie wierzy jednak wielu działaczy partii. Jak tłumaczą, Senyszyn na ostatniej radzie krajowej Sojuszu miała "wyborcze” wystąpienie.

"To osoba o dużych ambicjach i niewielkiej dozie samokrytycyzmu. Trudno uwierzyć, że wystarczy jej funkcja wiceprzewodniczącej" - komentuje stanowisko Senyszyn polityk SLD pragnący zachować anonimowość. A Pietruczuk dodaje: "Potrzebny jest nam ktoś taki jak ona i Gadzinowski. Są stróżami lewicowych wartości" - tłumaczy. Nie widzi jej jednak jako szefowej partii: "Antyklerykalne poglądy Senyszyn, gdyby została szefową partii, wepchnęłyby SLD w niszę radykalnej lewicy" - podkreśla. Inny polityk lewicy dodaje: "Jest realistką. Nie stanie w szranki z Olejniczakiem i Napieralskim".

Dla byłego sekretarza generalnego SLD Krzysztofa Janika to, co robi Senyszyn, ma racjonalne uzasadnienie, ale nie musi oznaczać walki o fotel szefa partii. "Żeby zostać wiceszefową SLD, też trzeba sobie przygotować grunt przed kongresem" - mówi.

Czy kontrowersyjna posłanka może zagrozić Wojciechowi Olejniczakowi i Grzegorzowi Napieralskiemu, którzy zapowiadają chęć kandydowania na szefa partii? Krzysztofa Janika doświadczenie partyjne nauczyło, że wszystkie warianty są możliwe. "Nawet Leszkowi Millerowi zdarzyło się przegrać. Przepadali jego ludzie" - przypomina były sekretarz SLD.