"Różnie w życiu bywa. Panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu nakazano przeprosić Mieczysława Wachowskiego. Ja mam większy komfort, bo mi nakazano przeprosić akurat Donalda Tuska" - powiedział Kurski na konferencji prasowej w Gdańsku.
Dodał, że oskarżając Platformę o nieuczciwe praktyki w kampanii wyborczej "działał w imię wyższego interesu".
"Powiedziałem w tym sensie prawdę, że miałem informację, że ludzie mi powiedzieli. Ci ludzie potem wszystko potwierdzili w prokuraturze i w sądzie, że mi mówili, więc ja sumienie mam czyste" - stwierdził Kurski.
Afera wybuchła w 2005 roku po słowach, które Kurski wypowiedział na antenie TVN. Poseł mówił, że PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 procent wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego.
Później prawa do reklam na tych billboardach miały - zdaniem Kurskiego - trafić do PO. W efekcie, poseł oskarżył Platformę o wykorzystywanie układów w PZU do nieuczciwej walki w kampanii wyborczej. Sprawa bulwersowała tym bardziej, że PZU jest częściowo państwową firmą, więc na procederze mieli być pośrednio stratni również podatnicy.
Przeprosiny Kurskiego mają ukazać się nie tylko w prasie. Poseł musi je również odczytać w dwóch telewizjach: TVN i TVP. Czy - i kiedy - to zrobi? Tego nie wiadomo.