"Kiedy umierali kierowcy na granicy, z powodu skandalicznej nieudolności rządu Tuska, nie widziałem wielogodzinnych relacji w TVN24" - zarzucał stacji Jacek Kurski.
Poseł PiS wypominał TVN24 wielogodzinne relacje z lata 2007 roku, kiedy przed Kancelarią Premiera w miasteczku namiotowym protestowały pielęgniarki.
"Ta akcja miała ewidentnie polityczny charakter, jedna ze stacji prywatnych zrobiła pod Kancelarią Premiera ogólnonarodowy show pt. <Przyjeżdżajcie tu z całej Polski, będziecie w telewizji, będziecie protestować>" - ironizował w "Teraz MY". Pytany, jaką stację ma na myśli, odpowiedział, że TVN24.
"Jestem zaniepokojony stanem umysłu lub wzroku posła Kurskiego. A może jednym i drugim. Informacje o proteście celników królowały na naszej antenie przez wiele dni i godzin. Wysłaliśmy na granice trzy wozy satelitarne i śmigłowiec" - tłumaczy w tvn24.pl redaktor naczelny TVN24, Adam Pieczyński.
I dodaje: "Panie pośle - jeśli Pan ma już coś lub kogoś recenzować, niech Pan naciśnie najpierw na pilota. W przeciwnym razie przypomina Pan jedynie bohatera <Rejsu>, który piosenki nie słyszał, ale…. . Tylko że w przeciwieństwie do <Rejsu> nie gra Pan w komedii, być może w farsie".