Dla polityków Platformy gest lekarzy jest jednak jak pocałunek śmierci. "My nie mówimy o prywatyzacji, ale komercjalizacji" - zaklinają się.

Rząd do tej pory od związku lekarzy nie usłyszał dobrego słowa. Jego działacze domagali się dymisji minister zdrowia Ewy Kopacz, zapowiadali wniosek do prokuratury przeciwko premierowi, prosili o pomoc w rozwiązaniu problemów służby zdrowia PiS oraz prezydenta. Teraz zmienili front. Powód? Prywatyzacja szpitali to jeden z priorytetów OZZL.

Reklama

Bukiel wydał w tej sprawie oficjalne oświadczenie. "Szpitale prywatne mogą leczyć bezpłatnie, jeśli świadczenie jest refundowane ze środków publicznych i szpitale państwowe mogą leczyć odpłatnie, jeśli świadczenie nie jest refundowane przez NFZ" - pisze Bukiel. Przekonuje też, że prywatyzacja może przynieść zyski dla Skarbu Państwa.

Gest Bukiela politycy PO przyjmują jednak z dużym dystansem. "Pan doktor Bukiel bardzo dużo mówi o prywatyzacji. A my nie mówimy o prywatyzacji, ale komercjalizacji" - upiera się szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Równie chłodno wypowiada się posłanka PO z sejmowej komisji zdrowia Joanna Mucha.

"Najbardziej cieszy mnie to, że związek w końcu przestaje stosować taktykę, że się bije w rząd, cokolwiek by nie zrobił" - mówi. I powtarza jak mantrę: "Komercjalizacja nie oznacza prywatyzacji, czyli tego, że pacjenci będą musieli płacić za leczenie. A oddłużenie nie znaczy, że będzie ono bezwarunkowe".

Po tym jak DZIENNIK ujawnił, że PO chce przekształcić szpitale w spółki prawa handlowego i przekazać je samorządom, które mogłyby decydować o ich przyszłości, w tym również prywatyzacji, na rząd posypały się gromy. Jarosław Kaczyński ocenił, że szykuje się "największy w dziejach po 1989 roku przekręt". Premier Tusk bronił się, twierdząc, że Platforma nie szykuje prywatyzacji, a "komunalizację" szpitali.

Bukiel w swoim oświadczeniu oburza się, że politycy PiS traktują prywatyzację "jako pretekst do osiągania doraźnych korzyści politycznych". "Takie podejście spłyca problem, fałszuje jego obraz i uniemożliwia merytoryczną debatę" - pisze szef związkowców.

Politycy PiS nie pozostają dłużni. "Doskonale pamiętam, jak podczas zeszłorocznych strajków lekarzy, pan doktor Bukiel mówił, że w publicznych szpitalach lekarze nie będą pracować, ale oczywiście prywatne gabinety będą czynne. Teraz rząd Donalda Tuska spełnia jego liberalne marzenia" - wytyka Jolanta Szczypińska. I przewiduje: "Po prywatyzacji będzie współpłacenie. Szpitale-spółki będą wykonywały tylko świadczenia przynoszące zysk. Za pozostałe będzie trzeba płacić".