Rakiety za tarczę

Polski rząd chciał od Amerykanów od 12 do 15 baterii tych rakiet - wynika z raportu ekspertów z USA, do ktorego dotarła PAP. Jednak Tusk milczy na ten temat. Nie wiadomo więc czy nadal obstaje przy żądaniu przekazania Polsce tylu baterii Patriotów. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który na początku tygodnia był w Waszyngtonie, mówił, że "nie rozmawiamy o miliardach dolarów".

Reklama

Wiadomo, że George Bush chciał dać Polsce rakiety jedynie na zasadzie "rotacyjnego stacjonowania" - przez jeden miesiąc w każdym kwartale, ale tylko przez rok. Rząd Tuska odrzucił jednak tę ofertę jako niewystarczającą.

Według tvn24.pl polski rząd ograniczył już swoje żądania do zaledwie jednej baterii rakiet, wartej około 300 milionów dolarów, ale USA i tak nie chciały dać nam Patriotów na stałe.

Spotkanie u prezydenta

W środę najpierw minister Radosław Sikorski przez półtorej godziny zdawał premierowi Donaldowi Tuskowi relację z podróży do USA i z rozmów z Barackiem Obamą, Johnem McCainem i Condoleezzą Rice. Zwłaszcza od sekretarz stanu szef polskiej dyplomacji dostał zapewnienie, że w negocjacjach jest postęp.

Minister Sikorski uświadamiał Amerykanom i Amerykanie przyjęli do wiadomości, że warunki, które stawia Polska, powinny być spełnione. Bo nie może być tak, że tylko jedna strona, w tym przypadku USA, może forsować swoje stanowisko. Amerykanie nie powiedzieli "nie" polskim warunkom.

Reklama

Donald Tusk mówi więc Lechowi Kaczyńskiemu, że sprawy idą w dobrym kierunku. W porównaniu do tego, z czym wrócił z USA polski negocjator Witold Waszczykowski, jest duży postęp. Ma to być zasługa ministra Radosława Sikorskiego.

"Wprowadzę prezydenta w obecny etap negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej. Wyjaśnię, czemu bezpieczeństwo Polski musi być na pierwszym miejscu" - powiedział przed spotkaniem z prezydentem Tusk. "Twarde stanowisko, jakie zaprezentował mój rząd, ma szanse przynieść rezultaty. Osobiście jestem przekonany, że w sprawie tarczy strona amerykańska zaczyna rozumieć powody, dla których tak mocno stawiamy kwestie polskiego bezpieczeństwa" - dodał. I stwierdził, że według niego motywację rządu powinien jeszcze zrozumieć prezydent.

"Ponieważ pan prezydent nigdy nie krył, że jest entuzjastą tarczy, więc chcę panu prezydentowi objaśnić, dlaczego warto w tej sytuacji tak twardo stawiać kwestie polskiego interesu i bezpieczeństwa" - tłumaczył premier.

Tusk milczy o szczegółach

Spotkanie z prezydentem trwało dwie godziny. Po jego zakończeniu premier nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Tuż po wyjściu Tuska do Belwederu przybyła minister Anna Fotyga, a zaraz po niej Michał Kamiński.

Jutro szef polskiej dyplomacji przedstawi stan negocjacji w Sejmie. Ale żeby nie upubliczniać szczegółów nie wystąpi na sesji plenarnej, ale podczas rozszerzonego konwentu seniorów. W jego skład wchodzą marszałek, wicemarszałkowie oraz przedstawiciele klubów i kół poselskich.