"Prokurator rozpaczliwie broniła się przed odpowiedzią" - twierdzi poseł Beata Kempa z PiS. "Za daleko poszła i pewne odpowiedzi i zasłanianie się tajemnicą było bezpodstawne" - uważa poseł Ryszard Kalisz z SLD. Ale tak czy inaczej posiedzenie trzeba było utajnić. Bo komisja może zwolnić świadka z tajemnicy, ale przepytywać musi go na niejawnym posiedzeniu.
A świadkiem, który wywołał całe zamieszanie, była prokurator Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan. To właśnie ona wydała nakaz zatrzymania i przeszukania domu Barbary Blidy. Skończyło się to tragicznie - była poseł i minister zastrzeliła się w swoim mieszkaniu.
Prokurator na wiele pytań nie chciała odpowiedzieć. Tłumaczyła to tajemnicą służbową. Na niektóre kwestie odpowiadała pytaniem - na przykład, gdy poseł Beata Kempa zapytała, czy ktoś na nią naciskał przy prowadzeniu postępowania, poprosiła o definicję słowa "nacisk".
Ale małomówna prokurator zaskoczyła przynajmniej raz członków komisji. Wtedy, gdy oznajmiła, że postępowanie przygotowawcze w sprawie Blidy formalnie się toczy, bo decyzja o jego umorzeniu jest wciąż nieprawomocna. Wywołało to pytanie, czy nawet po śmierci polityk SLD śledczy zajmowali się tą sprawą, na przykład, czy przeszukiwano mieszkanie Blidy. Ale na to prokurator Kaczmarczyk-Suchan nie chciała już odpowiedzieć.
"Przesłuchanie było niezwykle interesujące, bo pokazało mechanizm podejmowania decyzji w prokuraturze, mechanizm zbiorowy, nic więcej nie mogę powiedzieć" - skomentował Ryszard Kalisz.