"Teczka <Bolka> wędrowała do Belwederu dwa razy. Raz po upadku rządu premiera Olszewskiego i niemal natychmiast po zwycięstwie wyborczym SLD i PSL w 1993 roku. Wróciła niekompletna i nie na swoje miejsce" - pisze Miller na blogu w onet.pl.

Reklama

To właśnie ten fakt, według niego, "przekreśla wielkość" i "kładzie się cieniem na legendzie" byłego prezydenta. "Nic nie usprawiedliwia <prania> lub <prywatyzowania> dokumentów państwowych, które usłużni urzędnicy dostarczyli do rąk prezydenta" - czytamy na blogu byłego premiera.

Co działo się z wykradzioną teczką? "Kiedy minister Zbigniew Siemiątkowski zainteresował się jej losem, okazało się, że dokumentów nie ma ani w MSW, ani w UOP-ie. Człowiek, który wiedział, gdzie zostały ukryte, generał Gromosław Czempiński, nie chciał ich oddać i dopiero po ultimatum Siemiątkowskiego wskazał mieszkanie operacyjne UOP na warszawskich Piaskach" - ujawnia Miller. I podkreśla, że postępowanie w sprawie teczki umorzyła prokuratura za rządów AWS-UW.

"Współpraca z SB w latach 70. nie przekreśla wielkości i dokonań Lecha Wałęsy w latach 80. Dopiero kradzież sekretnych dokumentów pod osłoną urzędu prezydenta stwarza realny problem dla legendy wielkiego elektryka i wszystkich jego zwolenników" - podsumowuje Miller.

Reklama