Prokuratorzy są już tak zmęczeni ciągłymi pytaniami ze strony Julii Pitery, że poruszyli tę sprawę na wrześniowym spotkaniu z ministrem sprawiedliwości. I tak zwykła narada przerodziła się niespodziewanie w debatę, co zrobić z minister do spraw walki z korupcją w rządzie Donalda Tuska. Pitera jest ministrem bez teki i nie pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Reklama

"Padło pytanie, jak reagować" - mówi "Rzeczpospolitej" jeden z uczestników spotkania. Zbigniew Ćwiąkalski poradził prokuratorom, by reagowali z "należytą powagą". "Mamy odpowiadać grzecznie i ogólnikowo, nie podając szczegółów śledztw, czyli tak jak w przypadku dziennikarzy" - mówi informator gazety. Wszystko po to, by szczegóły spraw nie wyciekły przypadkiem do prasy.

To, że Julia Pitera często pyta o prowadzone śledztwa, potwierdza także prokurator krajowy Marek Staszak. "Piszemy, że postępowanie trwa i kiedy się zakończy. Nie ujawniamy szczegółów. Minister otrzymuje od nas ogólne informacje, które mogłyby się pojawić w prasie" - wyjaśnia prokurator krajowy.

>>>Zobacz, kto znalazł się na celowniku Pitery

O co ostatnio pytała Julia Pitera? Chciała wiedzieć, między innymi, na jakim etapie jest śledztwo dotyczące byłego szefa kasy chorych Andrzeja Sośnierza i niedopełnienia przez niego obowiązków. Minister pytała też o sprawę niegospodarności w instytucie w Sosnowcu, a także o aferę sopocką i powody umarzania śledztw dotyczących prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego. "Ostatnio pytała o działania posła PO Mirona Syczana na szkodę sklepiku szkolnego" - opowiadają prokuratorzy.