"Każdy człowiek powinien we własnym sumieniu mieć dokładne wyczucie. To jest kwestia przyzwoitości, a nie regulaminu, w jaki sposób i kiedy poruszać się samochodem służbowym, a kiedy nie" - tłumaczył swoich współpracowników premier Donald Tusk.

Reklama

Przyznał jednak, że zdaje sobie sprawę, iż w przypadku niektórych ministrów, np. odpowiedzialnych za korupcję, jest to fakt krępujący. "Zwrócę im na to kategorycznie uwagę" - zapowiedział.

Premier przypomniał również, że niektórym urzędnikom, z racji przysługującej im ochrony BOR-u, "dość trudno pozbyć się, w cudzysłowie, ochrony i przymusowego środka komunikacji". Przyznał jednak, że wszyscy pozostali "powinni bezwzględnie wystrzegać się" posługiwania służbowym samochodem do prywatnych celów.

Informację o imprezie imieninowej posła PO Andrzeja Halickiego, na którą służbowymi autami przyjechali wicepremier Grzegorz Schetyna i Julia Pitera, opublikował "Super Express".

Pitera tłumaczyła dziennikarzom gazety, że skorzystała ze służbowego samochodu, bo była zmęczona całym dniem pracy. "Miałam do wyboru albo wrócić do domu, albo zajrzeć na chwilę na uroczystość. A swoim autem jechać nie chciałam. Wiem, że nie zrobiłam dobrze. Ale to był jedyny raz w tym roku" - mówiła.

Za wicepremiera tłumaczyła się urzeczniczka MSWiA. Przypomniała, że Schetynie przysługuje służbowy samochód i ochrona BOR całą dobę.