Inne / Fot. Igor Morye

Na przełomie października i listopada podręcznik "Drogi do wolności. Drogi do wspólnej Europy" trafi bezpłatnie do uczniów klas maturalnych z Warszawy, Trójmiasta, Wrocławia, Katowic, Szczecina i Białegostoku. Jego nakład wyniesie 40 tys. egzemplarzy. "Uznaliśmy, że taka publikacja jest potrzebna. Polska młodzież nie zna najważniejszych dat w najnowszej historii Polski. Poza tym w ostatnich miesiącach dochodziło do takich przekłamań naszej historii, iż uznaliśmy, że musimy zareagować" - tłumaczy Henryk Sikora z Instytutu Lecha Wałęsy, pomysłodawca podręcznika.

Reklama

Podręcznik powstał pod redakcją prof. Jerzego Eislera, który do współpracy zaprosił prof. Andrzeja Paczkowskiego, Antoniego Dudka, Andrzeja Friszkego i Pawła Sasankę. Wszyscy oprócz Andrzeja Friszkego są obecnie związani z IPN. Kilka miesięcy temu dwaj historycy tego samego Instytutu Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk napisali książkę o związkach byłego prezydenta z SB.

"Nasz udział w podręczniku <Drogi do wolności. Drogi do wspólnej Europy> pokazuje, że w IPN są ludzie o różnych poglądach, a sam Instytut jest pluralistyczny" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM dr Antoni Dudek. W książce nie ma wzmianki o Wałęsie w kontekście ewentualnej współpracy z SB. Historycy tłumaczą to tym, że w ich publikacji Wałęsa pojawia się w roku 1980, a Cenckiewicz i Gontarczyk pisali o latach 70. "Gdyby ich sugestie odnosiły się do całego okresu transformacji, musielibyśmy odnieść się do tego wątku. Poza tym to nie jest biografia o Wałęsie, tylko podręcznik historyczny" - mówi Dudek.

Książka kończy się na opisie wyborów parlamentarnych w 2007 r. wygranych przez PO. O rządach PiS pojawia się tam takie zdanie: "Wobec braku jednej spójnej wizji oraz większości parlamentarnej wystarczającej do zmiany konstytucji w programie PiS było więcej politycznego marketingu niż realnych możliwości. Dwa kolejne rządy Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego nie przeprowadziły żadnych znaczących reform ustrojowych".

Instytut Lecha Wałęsy ma plan, by na początku przyszłego roku przeprowadzić wśród uczniów badania, które sprawdzą, jak książka została przez nich przyjęta. "Jeżeli się okaże, że pomysł się sprawdził, będziemy chcieli, żeby podręcznik co roku otrzymywali wszyscy maturzyści. Wtedy wystąpimy, by był on w całości finansowany z publicznych pieniędzy" - mówi Sikora. Za pierwszą jego edycję zapłacili Instytut Lecha Wałęsy, MSZ i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.