"Po spotkaniach z prezydentem słyszymy bardziej ugodowe komunikaty. Potem do gry włącza się jego brat i wszystko zaczyna się od nowa. Nie mam specjalnych złudzeń co do roli zarówno prezydenta jak i jego brata. Chciałbym tylko, żeby jeśli nie pomagają, to chociaż nie przeszkadzali" - komentuje Donald Tusk.

Reklama

>>>Tusk powiedział dziś o premierze z Gorzowa: "Marcinkiewicz to obyczajowy demonik"

Wejście do korytarza walutowego ERM2, czyli tak zwanej poczekalni przed strefą euro, to kwestia kilku miesięcy - przyznaje premier. "Żeby wejść do tej strefy nie potrzeba wprowadzać zmian w konstytucji" - mówi premier. Zaznacza przy tym, że problemem mogą być nie tyle czynniki wewnętrzne (opór ze strony prezydenta i opozycji), ale czynniki zewnętrzne - stosunek innych państw Unii. "Wejście do ERM2 to nie jest wejście do sklepu, tylko wejście do wspólnej organizacji i nasi partnerzy muszą też wyrazić na to zgodę".

Premier jest na nieformalnym szczycie Unii Europejskiej. Między spotkaniami z kolejnymi politykami znalazł jednak czas na udzielenie telefonicznego wywiadu Monice Olejnik w Radiu Zet. Ostro skrytykował w nim propozycje i ostatnie oświadczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

>>>Kaczyński do PO: Opamiętajcie się!

Już na samym początku wywiadu premier rozwiał wszelkie nadzieje na to, że rząd osiągnął porozumienie z prezydentem i największą opozycyjną partią, czyli PiS. Tusk zdecydowanie odciął się od forsowanego przez Jarosława Kaczyńskiego programu wychodzenia z kryzysu. "Proste recepty ocierają się o naiwność. To rady, żebyśmy dodrukowali pieniędzy lub je pożyczyli. To jest demolowanie systemu i nie wyprowadzi nas z kryzysu" - mówił premier.

Prezes PiS zaznaczył m.in., że należy przywrócić Polakom prawo wyboru emerytury - albo wypłacanej z OFE albo ZUS. Zdaniem Tuska wprowadzenie takich zmian w obecnej chwili rozłożyłoby system emerytalny na łopatki.

Premier nie chciał ocenić, kto lepiej zna się na ekonomii - on, z wykształcenia historyk, czy Lech Kaczyński - specjalista od prawa pracy. "Sam nie aspiruję do noblowskiej nagrody, ale nie wróżę też braciom Kaczyńskim Nobla z ekonomii" - odparł.



>>>Rostowski: PiS to ekonomiczni analfabeci

Reklama

Po raz kolejny okazało się, że największym problemem w stosunkach między premierem a prezydentem i szefem PiS pozostaje kwestia wejścia Polski do grupy krajów euro.

"Strefa euro według braci Kaczyńskich to ochłań. Słyszałem, że jak się samolotem lata nad strefą euro, to jest ciemno, bo tam jest taka bieda, że nawet nie stać ludzi na zapalenie światła" - drwił Donald Tusk, odwołując się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że gdy leci się samolotem nad Słowacją, to nie widać zbyt wielu świateł.

"Kiedy słyszę argumenty czołowych polityków PiS i prezydenta, że do strefy euro nie ma się co spieszyć, bo jest ogarnięta kryzysem, to tylko dlatego, żeby nie psuć tego rodzącego się dialogu, nie chcę komentować dotkliwie dla prezesa Kaczyńskiego tych mądrości ekonomicznych płynących z doświadczenia lotniczego" - dodał szef rządu w Radiu Zet.

>>>Prezydent: Mogę mediować w sprawie euro

Jeszcze raz podkreślił, że nie chce referendum w sprawie euro. Niezwykle ostro skrytykował też prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, który przedstawił pytanie, jakie jego zdaniem powinno paść na referendum - "Czy chcesz rezygnacji ze złotówki i suwerennej polityki monetarnej państwa polskiego i przejścia do strefy euro między 2012 i 2016?"

To pytanie jest absolutnie polityczną propagandą (...) Ja równie dobrze mogę zadać pytanie: "Czy chcesz być bogatszy i zdrowszy, a więc czy chcesz wejścia do strefy euro?". To nie jest pierwszy przypadek, gdy przedstawiciele prezydenta i opozycji z ważnej sprawy dla Polski robią groteskę" - mówił premier.

Premier nie szczędził też słów krytyki Jarosławowi Kaczyńskiemu za propozycję powołania komisji śledczej dotyczącej spekulacji złotówką. "Kto miałby w niej być? Czy znowu Antonii Macierewicz?" - zapytał Donald Tusk.