"Nie obchodzi mnie, czy moja ustawa dotycząca in vitro jest zgodna z nauczaniem Kościoła. Ja chcę uratować jak najwięcej istnień ludzkich, z tego będę rozliczany" - oświadczył poseł PO Jarosław Gowin podczas debaty zorganizowanej przez Episkopat Polski. Takich słów po znanym z konserwatywnych poglądów polityku nikt się nie spodziewał.

Reklama

"Katoliccy krytycy tego projektu kierują się zasadą wszystko albo nic. Bardzo szanuję ludzi, którzy opowiadają się przeciwko całkowitemu zakazowi in vitro, ale w praktyce oponując przeciwko kompromisowemu rozwiązaniu, otwierają drogę dla nihilizmu" - mówił polityk PO.

>>> Zamiast ustawy o in vitro będą przepisy

Jarosław Gowin próbuje stwiorzyć projekt ustawy bioetycznej - regulującej m.in. kwestie zapłodnienia in vitro - który pogodziłby zarówno Kościół, jak i środowiska dopuszczające całkowitą wolność w tej sprawie.

Gowin zaznaczył podczas debaty, że jego projekt ustawy bioetycznej jest kompromisem w 8 proc. zgodnym z doktryną katolicką, ponieważ wprowadza mechanizmy umożliwiające prawną ochronę ludzkich embrionów. Podkreślił, że chociaż on sam jest katolikiem, to Polska jest krajem wolnym wyznaniowo, dlatego prawo nie może być stanowione wyłącznie w oparciu o nauczanie Kościoła katolickiego.

Z kolei przewodniczący sejmowej komisji zdrowia poseł PiS Bolesław Piecha - który przygotował projekt ustawy zakładający całkowity zakaz in vitro - mówił, że "nikt z PO ani z PiS nie daje zielonego światła" w tej sprawie. Zaznaczył, że w związku z tym jeszcze nie wie, kiedy złoży swoją ustawę w Sejmie.