Cymański całą sytuację nazywa "festiwalem niekonsekwencji MSZ ", w którym "nic nie trzyma się kupy". Rząd zarzuca prezydentowi, że na szczycie NATO nie trzymał się wysłanych do niego instrukcji. Prezydent odpowiada, że żadnych instrukcji nie dostał. Poznał je dopiero po szczycie. A były to, jego zdaniem, sugestie wysłane przez jednego urzędnika drugiemu urzędnikowi - nie pismo od ministra czy premiera do prezydenta.

Reklama

Dokument określany jako "wariantowa sugestia dla pana prezydenta” faktycznie przewiduje grę na zwłokę, w czasie której polska strona miałaby "wymusić rozmowy, w których moglibyśmy otrzymać jakieś zadośćuczynienie, jeśli mielibyśmy ustąpić z naszej kandydatury".

"Ale żadnego naszego kandydata nie było. A już na pewno nie 2 kwietnia, kiedy to notkę wystawiono" - zauważa Cymański i przypomina, że sam Radosław Sikorski jeszcze przed szczytem otwarcie mówił, że nie został oficjalnie zgłoszony jako kandydat na szefa NATO. Nie jest więc jasne, dlaczego notka dla prezydenta sugeruje, że Sikorski jest zgłoszony już od pół roku.

>>>Rząd przekazał prezydentowi notatkę

Cymański zwraca też uwagę na inny wątek sprawy. Rozmowę Rasmussena z Kaczyńskim.

"Ciekawym wątkiem są zapewnienia premiera Rasmussena w rozmowie z prezydentem Kaczyńskim, że ma poparcie Donalda Tuska” - mówi Tadeusz Cymański. "Zimna analiza całej sytuacji sugeruje, że PO zastawiła na prezydenta sidła, stawiając go w takiej sytuacji, że niezależnie od tego, co zrobi, albo sprzeciwi się słowu premiera, albo instrukcji MSZ i będzie go można za jedną z tych rzeczy skrytykować”.

>>>Prezydent powinien być w pracy trzeźwy