Grzegorz Osiecki: Radosław Sikorski miał zostać szefem NATO czy mieliśmy odwlec decyzję wyboru Rasmussena? O co walczyliśmy?
Bogdan Klich*: O jak najmocniejszą pozycję w NATO.

Reklama

Ale mieliśmy odwlec decyzję tylko o jeden dzień, żeby pokazać nieustępliwość, czy do kolejnego szczytu?
Mieliśmy zostać w grze tak długo, jak długo ona będzie trwała. I do pewnego momentu byliśmy, bo kandydatura Radosława Sikorskiego pojawiała się na międzynarodowej giełdzie kandydatów. I tak powinno być do ostatecznego rozstrzygnięcia, kto zostanie sekretarzem generalnym. Gdyby większość członków NATO opowiedziała się za kandydatem, to mieliśmy zabiegać o pewne świadczenia dodatkowe.

Jakie?
Większą obecność NATO w Polsce.

A prezydent znał te cele? W notatce, którą z MSZ otrzymał jego urzędnik, jest omówiona taktyka, ale nie ma mowy o celach.
Podczas obchodów 10-lecia Polski w NATO prezydent Kaczyński i rząd mówili jednym głosem, co zrobić, by wzmocnić bezpieczeństwo Polski. Wystąpienia szefa MSZ, moje i władz BBN także nie pokazywały różnic poglądów. Trudno wyobrazić sobie, by prezydent miał inny pogląd niż jego dwaj ministrowie.

Reklama

>>> Wojna polsko-polska na szczycie NATO

To co poszło nie tak?
Błąd polegał na zbyt wczesnym wycofaniu Polski z gry, zanim ona dobiegła końca. Uznanie kandydatury Rasmussena było wycofaniem naszego kraju z meczu, który jeszcze się nie zakończył.

Ale co mógł zrobić Lech Kaczyński, który zabierał głos po szefach największych natowskich państw. One poparły Rasmussena.
Nie powinien zabierać głosu przed przedstawicielem Turcji, która jak wiadomo, miała zawetować kandydaturę Duńczyka. Bo to znaczyło, że po kolacji prezydentów będą jeszcze następne rozmowy. Prezydent powinien zrealizować jeden z wariantów rządowego stanowiska i powiedzieć, że trzeba dać sobie jeszcze trochę czasu na dodatkowe konsultacje.

Reklama

A ile czasu?
Takie spotkania mają swoją dynamikę. Kończą się wtedy, gdy wszystkie strony są usatysfakcjonowane osiągniętym kompromisem. Gdyby na tym szczycie nie udało się osiągnąć zgody, takie rozmowy można jeszcze prowadzić przez kilka miesięcy. Ale to był wariant ostateczny, bo na spotkaniach doszło do uzgodnień, tyle że Polska w drugim dniu szczytu już w tych targach nie uczestniczyła.

Ale byliśmy w stanie obronić kandydaturę Sikorskiego, czy to było nierealne od samego początku?
Kandydatura była dobrze postrzegana wśród naszych niektórych sojuszników. Więc istniał potencjał, by ją lansować albo przy jej pomocy osiągnąć inne cele.

>>> Błąd prezydenta czy pułapka rządu

Dlaczego przed szczytem nie było spotkania premiera z prezydentem w sprawie, która była przedstawiana jako jeden z najważniejszych celów naszej polityki zagranicznej?
Premier z prezydentem całkiem niedawno spotkali się w samolocie, podczas powrotu z unijnego szczytu mieli okazję rozmawiać na różne tematy. Notatka dla prezydenta miała status oficjalnego dokumentu rządowego, były w niej informacje pomocne dla prezydenta. W związku z tym nie było potrzeby dodatkowego spotkania, zwłaszcza że z prezydentem lecą ministrowie MON i MSZ.

A kiedy się pan dowiedział, że prezydent złamał instrukcje rządowe?
W nocy po piątkowej kolacji. Dostałem informacje, że Lech Kaczyński wystąpił przed prezydentem Turcji i poparł kandydaturę premiera Danii.

A nie próbował pan kontaktować się z premierem Tuskiem już wtedy?
Nie. Bo byliśmy umówieni następnego dnia na śniadanie z prezydentem. Liczyłem, że omówimy tę sprawę, i tak się stało. Rano Lech Kaczyński wyjaśniał nam powody zajmowania takiego stanowiska, ale był bardzo oszczędny w słowach.

Słyszał pan sugestie ze strony swoich kolegów, że prezydent w nocy z piątku na sobotę był nietrzeźwy?
Nie widziałem pana prezydenta w tym czasie i nic nie wiem na ten temat.

*Bogdan Klich, minister obrony narodowej