"Kancelaria Prezydenta, według informacji uzyskanych przez Radio Zet, kupuje dość duże ilości małych butelek alkoholu. Alkoholu w miniaturowych opakowaniach używa się, aby ukryć problemy alkoholowe - to powszechna wiedza w branży spirytusowej, badającej szczegółowo rynek konsumencki" - napisał Janusz Palikot, do 2006 roku kontrolujący lubelski Polmos, na blogu na Onet.pl.

Reklama

>>> Po co prezydent zamawia buteleczki?

"Kancelaria nie miała prawa uznać tego typu artykułów za prezenty, gdyż może je przeznaczać tylko na użytek własny. Również wyjaśnienie podane wczoraj przez urzędników kancelarii, że zakupy te wykorzystane są na potrzeby cateringu w samolotach, nie jest prawdziwe, albowiem zarówno pracownicy MSZ, jak i kancelarii premiera nie potwierdzają, by w czasie ich podróży z prezydentem podawano alkohol w takich opakowaniach.

Nie potwierdzają tego również dziennikarze podróżujący z prezydentem. Zresztą: co prezydent ma do zaopatrywania samolotów, którymi zarządza rząd i jego służby logistyczne?"- pisze poseł PO.

Reklama

>>> Palikot: Daję prezydentowi czas do środy

"Myśląc o tych zakupach oraz (...) słowach >Spieprzaj, dziadu!<, mam nieodparte wrażenie, że Lech Kaczyński próbuje odgonić od siebie własne omamy, swój własny los: los osamotnionego, bezdomnego polityka z Pałacu Namiestnikowskiego, los człowieka nie radzącego sobie z życiem, szukającego ucieczki lub odwagi, ratującego się sztucznymi podpórkami, w tym być może - alkoholem. Słowa >spieprzaj, dziadu< wracają, ale tym razem w auto-odniesieniu, jako figura własnego losu. Pozostaje pytanie, czy prezydent odejdzie sam czy też poczeka, aż wyprowadzi go z urzędu lud, nie tylko lud Warszawy - w wyborach..." - zastanawia się Janusz Palikot.