Na ringu w walce o fotel sekretarza generalnego Rady Europy pozostało już tylko dwóch kandydatów: Cimoszewicz i były premier Norwegii Thorbjoern Jagland. Jak się dowiedzieliśmy podczas głosowania podczas zgromadzenia ambasadorów norweski polityk zdobył 34 głosów, zaś Cimoszewicz jedynie dwa mniej - 32.
Wśród kandydatów, którzy odpadli byli: węgierski poseł Matyas Eorsi - zdobył 4 głosy poparcia oraz Belg, szef Komitetu Regionów Luc van den Brand - zdobył 30 głosów.
Jak tłumaczy nam rzecznik MSZ Piotr Paszkowski podczas zgromadzenia ambasadorów, dyplomaci zdecydowali, aby przed czerwcowymi wyborami na sekretarza generalnego Rady Europy sporządzić tzw. "krótka listę". Dlatego też doszło do głosowania, które wyłoniło dwóch kandydatów. Głosowało 47 krajów.
Kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy zgłosił polski rząd. "To byłby polityczny sukces naszego kraju. To się należy Polsce i naszej części Europy" - ocenił sam Cimoszewicz. "Gdy w imieniu rządu zapytano mnie, czy przyjąłbym propozycję ubiegania się o to stanowisko, po rozważeniu różnych racji, także osobistych, odpowiedziałem pozytywnie" - mówił senator.
Wybory sekretarza generalnego Rady Europy odbędą się w czerwcu. Prawo do zgłoszenia kandydata miało każde z 47 państw członkowskich. Nowy sekretarz generalny rozpocznie urzędowanie 1 września 2009 roku, zastąpi Brytyjczyka Terry'ego Davisa.
Rada Europy powstała w 1949 roku, skupia 47 państw. Status obserwatora mają: Japonia, Kanada, Meksyk, Stany Zjednoczone i Stolica Apostolska. Celem Rady Europy jest przede wszystkim ochrona praw człowieka, demokracji parlamentarnej i rządów prawa. Od 1989 roku Rada Europy pomagała też krajom Europy Środkowej i Wschodniej w przeprowadzaniu i umacnianiu reform politycznych, prawnych i konstytucyjnych, wprowadzanych równolegle do reform gospodarczych.