Od poniedziałku Hanna Lis nie prowadzi "Wiadomości". Najpierw została zawieszona, bo zapowiadając materiał o raporcie o pracy polskich europosłów, pominęła informację o tym, że przygotował go instytut kierowany przez osobę, która walczy o Brukselę z list PO. W dokumencie najlepiej wypadli politycy Platformy. Dziś zapadła decyzja o zwolnieniu Lis z pracy.
Hanna Lis tłumaczy, że nie przeczytała tego zdania, bo zostało ono dopisane w ostatniej chwili.
"Takich partyzanckich praktyk nie stosuje się w żadnym newsroomie. Lena Kolarska-Bobińska nie była już szefową Instytutu Spraw Publicznych - więc nie mogłam przeczytać, że tak jest. Uchroniłam TVP przed przegranym procesem w trybie wyborczym. Moje zwolnienie ma związek z eurowyborami - byłam zbyt niewygodna" - powiedziała Lis i dodała. "To jest hucpa."
>>>Hanna Lis ma szczęście, że Farfał ją zwolnił
Pytana, czy wraz z nią z TVP odejdzie także jej mąż Tomasz Lis, który prowadzi w TVP 1 własny program publicystyczny, powiedziała: "Jeżeli przyszłaby mu do głowy taka myśl, będę pierwszą, która będzie go zniechęcać".
"Widzowie TVP zasługują na obiektywny i niezależny program <Tomasz Lis na żywo>. Gdy przychodziliśmy do TVP, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, że trzeba będzie walczyć o każdy skrawek niezależności. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, nie zgięłam kręgosłupa, nie mam powodu do wstydu. Współczuję moim kolegom z <Wiadomości>, teraz kiedy rozpoczyna się gorący okres eurowyborów. W TVP Farfała dzieje się bardzo źle, ale pracują tam także bardzo dobrzy dziennikarze" - powiedziała Lis.
>>>Farfał nie zamierza płacić odszkodowania Lis
Dodała, że jest już po rozmowie z prawnikiem i zapowiedziała wytoczenie dwóch procesów: TVP o bezpodstawne zerwanie umowy o pracę i szefowi "Wiadomości" Janowi Pińskiemu o naruszenie dóbr osobistych.
Obok "zmiany treści komunikatu" czytanego w "Wiadomościach" TVP zarzuca też Lis, że bez pisemnej zgody telewizji udzieliła wywiadu prasowego dotyczącego wewnętrznych spraw spółki.