Barack Obama, prezydent USA
"Tolerancję wobec gejów wpoiła mi matka" - mówił w kampanii wyborczej Barack Obama. W kwietniu 2008 roku, tuż przed arcyważnymi prawyborami w stanie Pensylwania, kandydat na prezydenta USA udzielił ekskluzywnego wywiadu dla gejowskiego magazynu "The Advocate".

Reklama

Deklarował w nim poparcie dla legalizacji związków partnerskich. Opowiedział się też za przyznaniem partnerom gejów, pracującym w instytucjach rządowych, takich samych przywilejów jak osobom heteroseksualnym (pakiet świadczeń dla współmałżonków).

Na tym ukłon w stronę gejów się nie kończył. Sztab Obamy wykupił też serię ogłoszeń wyborczych w gejowskich pismach w Teksasie i Ohio, a jednym z gadżetów kampanii Obamy była tęczowa plakietka z jego wizerunkiem.

Jose Zapatero, premier Hiszpanii
Walcząc o pozostanie na fotelu premiera, lider hiszpańskiej lewicy Jose Zapatero systematycznie pojawiał się w gejowskim magazynie "Zero".

Reklama

W lutym 2008 roku znalazł się nawet na okładce pisma. Wszystko po to, by zapewnić mniejszości seksualne, że nie dopuści do odebrania im praw. "Nie pozwolę, żeby Matiano Rajoy (przywódca opozycyjnej Partii Ludowej - red.) negował prawa, które są należne każdej rodzinie" - mówił Zapatero. To za jego rządów hiszpańscy homoseksualiści uzyskali prawo do zawierania małżeństw.

Tony Blair, były premier Wielkiej Brytanii
Były już premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, za którego rządów brytyjscy geje zyskali prawo do zawierania związków partnerskich, zaszokował przed kilkoma tygodniami wywiadem dla gejowskiego pisma "Attitude".

Wezwał w nim papieża, by przemyślał swoją postawę wobec homoseksualistów. Sugerował też, że stanowisko Benedykta XVI, uznające pociąg seksualny do osób tej samej płci za moralne zło, rozmija się z nastawieniem wiernych Kościoła. "Wiara zwykłych katolików rzadko znajduje wyraz w tego rodzaju głęboko okopanych poglądach" - powiedział Tony Blair, który niedawno przeszedł na katolicyzm.

Taro Aso, premier Japonii
W bardzo niekonwencjonalny sposób poparcie swojego najtrwalszego elektoratu podtrzymuje premier Japonii Taro Aso. Plotka głosi, że wyborców pozyskuje on w... nocnych klubach. Taro Aso, mimo że na co dzień ma mnóstwo obowiązków jako szef rządu, do późna w nocy przy muzyce i alkoholu stara się budować wizerunek luzaka i tym samym poszerzać grono zwolenników.